W pierwszym przemówieniu papieża Franciszka do władz Gruzji w piątek znalazł się wyraźny monit pod adresem Rosji i apel o większy szacunek dla prawa, przede wszystkim międzynarodowego - pisze sobotnia włoska prasa. Zauważa, że papież uczynił to z ostrożnością.

Zauważa się, że jasne wydają się aluzje z wystąpienia papieża w Pałacu Prezydenckim w Tbilisi, mimo iż zachował on „dyplomatyczną ostrożność” i nie mówił bezpośrednio o Rosji.

Franciszek nie odniósł się wprost do konfliktu rosyjsko-gruzińskiego w 2008 roku. Zbrojny konflikt wybuchł wtedy między wojskiem Gruzji a siłami separatystycznej Osetii Południowej, Abchazji i Rosji.

„La Repubblica” zwraca uwagę na słowa, jakie wypowiedział Franciszek: „Niezbędnym warunkiem wstępnym autentycznego i trwałego postępu jest pokojowe współistnienie między wszystkimi narodami i państwami regionu”.

„Wymaga to - dodał papież - rozwoju uczuć wzajemnego szacunku i poważania, które nie mogą pominąć respektowania suwerennych prerogatyw każdego państwa w ramach prawa międzynarodowego”.

Dziennik „Il Messaggero” pisze: „To pośrednia krytyka skierowana do Moskwy i polityki Władimira Putina, który popiera dwa secesjonistyczne obszary Abchazji i Osetii Południowej wykorzystując zaostrzone nacjonalizmy z tragicznymi konsekwencjami dla 300 tysięcy Gruzinów". Gazeta przypomina, że zostali oni zmuszeni do ucieczki z secesjonistycznych terenów.

Gazety odnotowują również przemówienie prezydenta Gruzji Giorgi Margwelaszwilego, który w obecności Franciszka mówił o wojnie w 2008 roku podkreślając, że Gruzja doświadczyła "zbrojnej agresji ze strony innego państwa". Dodał, że okupuje ono 20 procent obszaru Gruzji. 15 procent ludności to uchodźcy - przypomniał.