Do 1 grudnia Sąd w Białej Podlaskiej (Lubelskie) odroczył rozprawę w procesie z powództwa b. prezesa stadniny koni w Janowie Podlaskim Marka Treli, który uważa, że został niesłusznie zwolniony ze stadniny bez zachowania okresu wypowiedzenia.

Na kolejnej rozprawie wyznaczonej na 1 grudnia ma być przesłuchany świadek – była pracownica Agencji Nieruchomości Rolnych, która z powodu choroby nie zgłosiła się do sądu we wtorek.

Obie strony sporu podtrzymały przed sądem swoje stanowiska.

Trela został odwołany z funkcji prezesa 19 lutego przez prezesa Agencja Nieruchomości Rolnych, która nadzoruje stadninę. Oprócz Treli tego samego dnia odwołano prezesa Stadniny Koni w Michałowie Jerzego Białoboka oraz specjalistę ds. hodowli w ANR i Annę Stojanowską. Powodem ich zwolnienia była m.in. "utrata zaufania".

Trela zeznawał przed sądem, że pracę w stadninie w Janowie Podlaskim rozpoczął w 1978 r. Pełnił różne funkcje. Na prezesa został powołany w 2000 r. Powołanie to nie było ograniczone kadencją. Równocześnie podpisano z nim umowę o pracę na czas pełnienia funkcji prezesa (nie określony żadnym terminem). W ocenie Treli należy więc traktować umowę z nim zawartą jako umowę o pracę na czas nieokreślony, a wtedy obowiązywałby trzymiesięczny okres wypowiedzenia i wynagrodzenie za ten czas. Trela wnosi o wypłacenie mu z tego tytułu 36 tys. zł.

"Uznaję prawo właściciela do wymiany zarządu, ale jako zatrudniony pracownik spodziewałem się innego potraktowania: jak pracownika, czyli formy wypowiedzenia, no i uzasadnienia decyzji o odwołaniu z funkcji" – mówił Trela.

Na poprzedniej rozprawie wieloletni pracownik ANR Grzegorz Młynarczyk zeznał, że w spółkach zajmujących się hodowlą, uznanych za strategiczne przez ministra rolnictwa, już w latach 90. zrezygnowano z kadencyjności prezesów zarządów, zaś wprowadzone potem jednoczesne umowy o pracę na czas pełnienia funkcji w zarządzie miały bardziej związać obie strony i służyć stabilności spółek.

Inny świadek - pracownik ANR Mirosław Helta - powiedział, że taki rodzaj umowy o pracę na czas pełnienia funkcji prezesa oznaczał, że po odwołaniu z funkcji prezesa umowa o pracę była automatycznie rozwiązana. Zasady te były stosowane wobec wszystkich odwołanych prezesów spółek, nie tylko wobec Treli.

Jak tłumaczył, tego rodzaju umowy powiązane z powołaniem na prezesa wprowadzono z "powodów ekonomicznych". Wcześniej zawierane umowy o pracę wymagały wypowiedzenia, a odwołani prezesi korzystali wtedy z długich zwolnień lekarskich i nadal pobierali wynagrodzenia. "Prezesi nie zarabiali mało. Nieraz trzeba było płacić wynagrodzenie dwóm osobom, bo już był nowy prezes" – mówił Helta. Dodał, że to obciążało spółki, które często były w złej sytuacji finansowej.

Pełnomocnik stadniny Koni w Janowie Podlaskim adwokat Grzegorz Fertak wniósł o oddalenie pozwu w całości. Jego zdaniem umowa została zawarta w 2000 roku na czas pełnienia funkcji prezesa stadniny i taka umowa wygasa w momencie, gdy osoba zostaje odwołana ze stanowiska. Nie przysługuje tu żaden okres wypowiedzenia.

Odwołanie Treli w lutym ze stanowiska prezesa janowskiej stadniny spotkało się z oburzeniem środowiska hodowców koni w kraju i za granicą; wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.

Zwolnienie Treli ANR uzasadniała "brakiem odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi". Prezesom obu stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie zarzucono też dopuszczenie "do pobierania przez zagranicznych kontrahentów większej liczby zarodków niż dopuszczają to polskie regulacje" oraz "zawieraniem przez zarządy obu spółek umów dzierżawy klaczy z zagranicznymi ośrodkami hodowlanymi w sposób, który nie zabezpieczył w pełni interesów polskich podmiotów oraz ograniczał możliwości dochodzenia roszczeń".

Na początku marca ANR złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa ws. nieprawidłowości w stadninach Janowie i Michałowie. Śledztwo dotyczące niegospodarności, jakiego miały się dopuścić odwołane w lutym władze stadnin, prowadzi Prokuratura Regionalna w Lublinie.

Po zwolnieniu Treli, prezes ANR powołał na stanowisko prezesa janowskiej stadniny Marka Skomorowskiego z wykształcenia ekonomistę, który wcześniej m.in. był zastępcą dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR. Ta nominacja też była krytykowana, wskazywano, że nowy prezes nie ma odpowiednich kwalifikacji. Obecnie prezesem janowskiej stadniny jest - wybrany w konkursie - naukowiec z Katedry Hodowli i Użytkowania Koni Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, międzynarodowy sędzia w ujeżdżeniu i trener jeździectwa, prof. Sławomir Pietrzak.

Prokuratura bada też sprawę padnięcia w marcu w stadninie w Janowie dwóch klaczy – Prerii i Amry – należących do stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest Shirley Watts. Konie zostały kupione niegdyś na aukcjach właśnie w Janowie. Według dotychczasowych ustaleń prokuratury konie padły z powodu skrętu jelit.

W październiku 2015 r. w podobnych okolicznościach jak klacze Watts, z powodu skrętu jelit, padła inna utytułowana klacz janowskiej stadniny – Pianissima – co również było jednym z powodów odwołania Treli.

B. prezes stadniny koni arabskich w Michałowie Jerzy Białobok również domagał się przywrócenia do pracy przed sądem. 13 września Sąd Rejonowy w Jędrzejowie (Świętokrzyskie) oddalił jego powództwo w całości. W ocenie sądu, umowa o pracę jaką Białobok zawarł w 1997 r. obejmuje zatrudnienie na czas pełnienia funkcji prezesa zarządu – dyrektora spółki. W takim przypadku stosunek pracy ulega rozwiązaniu na skutek odwołania członka zarządu lub jego rezygnacji.