Konieczny jest natychmiastowy istotny wzrost nakładów na publiczną ochronę zdrowia i wzrost pracowniczych wynagrodzeń – uważa Porozumienie Zawodów Medycznych, które w liście do premier Beaty Szydło zwraca się o możliwość spotkania i apeluje do rządu o dialog.

Uczestnicy sobotniej manifestacji Porozumienia Zawodów Medycznych w stolicy domagają się podwyżek bo, jak oceniają, pensje wielu grup w służbie zdrowia są głodowe. Na transparentach można przeczytać m.in. „by leczyć trzeba żyć”.

W kolumnie manifestacji idą ratownicy medyczni z Piły, którzy na noszach niosą czarny worek na zwłoki, co ma symbolizować zmarłego ratownika. „Żył z pasji do ratowania innych” – głosi napis.

Wśród haseł na transparentach są m.in.: "kolejka poniża pacjenta", "pogotowie woła o pomoc", "przepracowany personel naraża życie", "nie samym powołaniem medyk żyje", "wszyscy jesteśmy pacjentami". Uczestnicy demonstracji skandują: "wszyscy medycy są na ulicy", "precz z wyzyskiem", "chcemy leczyć w Polsce".

Rafał – ratownik medyczny, który na manifestację przyjechał z Dusznik, ocenił w rozmowie z PAP, że największym problemem polskiego ratownictwa są niskie zarobki i brak nowoczesnego sprzętu. „Zależy nam na lepszych płacach i stworzeniu możliwości większego finansowania państwowego ratownictwa medycznego” – powiedział.

Fizjoterapeutka Elżbieta Piątkowska z Chrzanowa podkreśliła, że na manifestację przyjechała nie tylko jako przedstawiciel swojej grupy zawodowej, ale także jako obywatel i pacjent. „Zasługujemy na to, żeby żyć na poziomie europejskim; państwo musi zwiększyć nakłady na służbę zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB” - powiedziała.

Także Magda, lekarka-rezydent, wskazała, że „manifestujący chcą zawalczyć zarówno o prawa przedstawicieli służby zdrowia, jak i pacjentów”. „Polski system służby zdrowia jest coraz bardziej niewydolny, pacjent jest przedmiotowo traktowany, myśli się o nim nie jak o człowieku, lecz jak o stosie papierków” - oceniła.

Uczestnicy sobotniej manifestacji PZM w Warszawie zachęcają do podpisywania się pod listem; wcześniej można to było zrobić m.in. w internecie. Organizatorzy zapowiadają, że list z podpisami jeszcze w sobotę zostanie karetką zawieziony do kancelarii premiera wraz z wieńcem pogrzebowym "Ochrona zdrowia umiera".

Porozumienie wskazuje na wstępie listu, że w skład PZM wchodzi aż dziewięć ogólnopolskich związków zawodowych oraz szereg innych organizacji, stowarzyszeń i grup skupiających zawody medyczne. PZM ocenia też, że jest najbardziej reprezentatywnym gronem dla niemal 600 tys. pracowników służby zdrowia.

„Bez natychmiastowej i znacznej poprawy finansowania publicznej ochrony zdrowia w Polsce nie zlikwiduje się kolejek do lekarzy, nie poprawi dostępu do skutecznego leczenia i nowoczesnego diagnozowania, nie zwiększy ilości personelu medycznego, nie poprawi jakości usług” – ocenia PZM.

Zdaniem Porozumienia, przygotowane przez resort zdrowia propozycje ustawy o wynagrodzeniach pracowników służby zdrowia są „zatrważające”. „Przez najbliższych 6 lat ma być zamrożony dotychczasowy (często skrajnie niski) poziom płac, a zaproponowane po tym okresie stawki stanowią obrazę dla ciężko pracujących, wysoko kwalifikowanych pracowników, codziennie ratujących ludzkie zdrowie i życie, i ponoszących wielką za nie odpowiedzialność” – uważa PZM.

„Jak Polacy mają uwierzyć, że rząd dba o polskiego pacjenta, gdy tak nisko ceni tych, którzy codziennie, bezpośrednio służą mu pomocą?” – pytają autorzy listu i deklarują, że pracownicy służby zdrowia nie zgadzają się na taki stan rzeczy.

„Konieczny jest natychmiastowy istotny wzrost nakładów na publiczną ochronę zdrowia i wzrost pracowniczych wynagrodzeń. Wzywamy Rząd do dialogu społecznego w tej sprawie z udziałem pracowników służby zdrowia. Po raz kolejny zwracamy się do Pani Premier o spotkanie z przedstawicielami naszego Porozumienia” – głosi list.

W czasie manifestacji zbierane są podpisy pod obywatelskim projektem dot. wynagrodzeń w ochronie zdrowia.