Pierwszymi świadkami, których będzie chciała przesłuchać sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold będą prokuratorzy, ale najpierw musi się ona zapoznać z odpowiednią dokumentacją - powiedziała w sobotę przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS).

Przewodnicząca komisji nie wskazała, ilu polityków i prokuratorów będzie przesłuchanych. "Myślę, że prokuratorów na pewno będzie kilku, na pewno cała prokuratura w zakresie tych osób, które prowadziły to postępowanie, ale nie jest tajemnicą, wszyscy o tym wiedzą, że również Prokuratura Generalna, naturalnie pan prokurator (Andrzej) Seremet" - powiedziała Wassermann w radiu RMF FM.

Wassermannn była pytana o obawy ze strony opozycji, że komisja będzie narzędziem walki politycznej. "Myślę, że te obawy są po pierwsze spowodowane tym, że opozycja wie, w jakim stanie zostawiała państwo i spodziewa się tego, co znajdziemy w aktach sprawy Amber Gold" - oceniła Wassermann.

Dodała, że działalność Amber Gold trwała od 2009 do 2012 r., czyli w czasie rządów koalicji PO-PSL. Jak powiedziała, po wybuchu afery PiS dwukrotnie składał wniosek o powołanie komisji śledczej, jednak, jak stwierdziła, został on odrzucony przez PO.

Wassermann podkreśliła, że komisja nie będzie zajmować się kwestią odpowiedzialności karnej Katarzyny i Marcina P. (twórców Amber Gold). "Dla nas to jest już koniec naszej pracy ewentualnie" - stwierdziła.

"Nas będzie interesować dlaczego prokuratura nie podjęła żadnych działań mających zablokować tą przestępczą działalność, dlaczego urzędy skarbowe przymykały oko na to, że spółki z grupy Amber Gold nie składały stosownych dokumentów, dlaczego sąd rejestrowy zarejestrował Marcina P. jako prezesa zarządu, mimo że on tej funkcji nie mógł pełnić, bo był karany, dlaczego wreszcie Ministerstwo Gospodarki wydało mu zezwolenie na prowadzenie domu składowego, dlaczego udało mu się stworzyć linię (lotnicze) OLT i funkcjonować na tak wrażliwej płaszczyźnie przez ileś miesięcy" - wymieniała Wassermann.

Pytana, kiedy przed komisją pojawi się pierwszy świadek i kim on będzie, odpowiedziała, że komisja umówiła się, że zacznie od prokuratury. "To będą prokuratorzy, natomiast, żebyśmy mogli zacząć wzywać tych świadków, komisja musi dysponować dokumentacją, czekamy na to aż te dokumenty spłyną" - zaznaczyła.

Zaznaczyła, że sprawy dot. Amber Gold były prowadzone w różnych miastach - Gdańsku, Łódź, Wrocław, Warszawa. Będzie chciała umożliwić członkom komisji zapoznanie się z materiałami ze spraw prowadzonych w tych miastach. Dopiero po zapoznaniu się z dokumentami jest sens wezwania pierwszego świadka - oceniła.

Wassermann dodała, że komisja upoważniła ją do podjęcia kontaktu z Sądem Okręgowym w Gdańsku, komisja będzie chciała z sądem uzgodnić harmonogram prac, tak aby w żaden sposób nie utrudnić postępowania toczącego się przed tym sądem. Jedną ze spraw do ustalenia jest, jej zdaniem, kwestia koniecznego przesłuchania Katarzyny i Marcina P., którzy pozostają w dyspozycji Sądu Okręgowego w Gdańsku, ponieważ są tymczasowo aresztowani. Sąd będzie musiał wyrazić zgodę na ich przesłuchanie przez komisję - zaznaczyła Wassermann.

Wasserman pytana była także o kwestię przesłuchania byłego premiera Donalda Tuska. „Nigdy, nigdy nie powiedziałam (...), że Donald Tusk będzie jedną z pierwszych osób wezwanych przed komisję, wręcz przeciwnie. Od czerwca, czyli od przeszło trzech miesięcy tłumaczę, że tak nie będzie, ponieważ to by było nielogiczne" - powiedziała.

Podkreśliła, że to byłoby "niemetodyczne" bez wcześniejszego poznania ewentualnych zaniedbań w państwie i bez przepytania na tę okoliczność urzędników niższego i wyższego szczebla.

Prace sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold ruszyły w ostatnią środę. Posłowie na pierwszym merytorycznym posiedzeniu podjęli decyzję, że zwrócą się do odpowiednich instytucji, w tym w pierwszej kolejności do prokuratury, o akta dotyczące sprawy. Podczas obrad ustalono również liczbę jedenastu stałych doradców komisji.

Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. (PAP)