Siły koalicji walczące z dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS) muszą jak najszybciej rozpocząć atak na Mosul, jeśli chcą do końca roku wyzwolić to miasto położone na północy Iraku - oświadczył w czwartek rzecznik amerykańskich wojsk w Iraku płk John Dorrian.

"Jeżeli celem jest zrobienie tego (odbicie Mosulu z rąk dżihadystów) do końca roku, to będziemy musieli niedługo zacząć (działania)" - powiedział Dorrian podczas konferencji prasowej w Pentagonie. Odmówił jednocześnie odpowiedzi na pytanie, czy w związku z tym należy oczekiwać rozpoczęcia ofensywy w październiku.

Czwartkowy "Wall Street Journal" opublikował rozmowę z nowym dowódcą koalicji walczącej z IS, generałem Stephenem Townsendem, który prognozuje, że operacja odbicia Mosulu zacznie się właśnie w październiku. W jego ocenie w mieście pozostaje 3-4,5 tys. dżihadystów, z czego jedna trzecia z nich to "fanatycy, którzy najprawdopodobniej zginą na miejscu". Townsend podkreślił, że wielu z obrońców to jednak oportuniści, którzy "w jednej kieszeni mają flagę Daesz (akronim arabskiej nazwy IS), a w drugiej iracką".

Generał dodał, że armia iracka jest już gotowa do przeprowadzenia ofensywy w kierunku Mosulu, jednak nadal potrzeba czasu na przeszkolenie oddziałów wspierających, składających się np. z sojuszniczych milicji. Odnosząc się do nich amerykański dowódca powiedział, że nadal trwają rozmowy na temat roli jaką w operacji mają odegrać szyickie milicje; chodzi o uniknięcie napięć, do których może dojść z sunnitami podczas działań bojowych.

W związku z trwającymi przygotowaniami do ataku na Mosul w ostatnim czasie wzmożono ataki powietrzne na centra dowodzenia i inne ważne cele IS - dodał generał Townsend.

Mosul jest uznawany za ostatni wielki bastion dżihadystów w Iraku. To właśnie w tym mieście w 2014 roku przywódca IS Abu Bakr al-Bagdadi proklamował powstanie dżihadystycznego kalifatu na okupowanych terenach w Iraku i Syrii. (PAP)