Brazylijska policja prowadząca dochodzenia w sprawie skandali finansowych wokół państwowego giganta naftowego Petrobras oskarżyła w piątek Luiza Inacio Lulę da Silvę, prezydenta kraju w latach 2003-2011, o "pasywną korupcję" i pranie brudnych pieniędzy.

Jak podkreśla agencja AFP, wiadomość ta została rozpowszechniona w decydującej fazie toczącego się w Senacie procesu w sprawie definitywnego odsunięcia od władzy jego następczyni politycznej, prezydent Dilmy Rousseff, który w poniedziałek lub wtorek powinien zakończyć się ostatecznym werdyktem.

Wobec 70-letniego przywódcy Partii Pracujących, twórcy brazylijskiego cudu gospodarczego, toczą się od wielu miesięcy trzy równoległe śledztwa policyjne, których celem jest zbadanie, czy i w jakim stopniu ponosi on współodpowiedzialność za gigantyczną aferę korupcyjną wokół koncernu Petrobras.

Jest w nią zamieszanych co najmniej kilkudziesięciu polityków i członków parlamentu brazylijskiego z różnych partii politycznych, wielcy przedsiębiorcy i dyrektorzy Petrobrasu.

Oskarżenie o "bierną korupcję" sformułowane przez policję wysunięto wobec byłego prezydenta, jego żony Marisy Leticii i trzech innych osób. Dotyczy wejścia w posiadanie domu wiejskiego przy udziale brazylijskiego przedsiębiorstwa BPT OAS, zamieszanego w aferę korupcyjną. Wartość domu nabytego w ten sposób przez małżeństwo Lula i przez nie odnowionego policja określiła na równowartość 750 000 dolarów.

"Po raz pierwszy ikona brazylijskiej lewicy została wezwana do zeznawania w tej sprawie przed sądem" - pisze AFP.

Jeśliby Lula został uznany za winnego w tej sprawie, wyrok zamknąłby mu drogę do ubiegania się o trzeci mandat w wyborach prezydenckich w 2018 r.

Uznanie w piątek przez Senat Dilmy Rousseff za winną zarzucanych jej wykroczeń przeciwko regułom finansowym obwiązującym prezydenta, ale "niemających charakteru przestępstwa kryminalnego", i oskarżenie policyjne wobec Luli "prawdopodobnie zamkną kartę kilkunastu lat władzy lewicy w Brazylii, kraju będącym największą potęgą gospodarczą Ameryki Łacińskiej" - napisała AFP. (PAP)