Państwo Islamskie (IS) stanowi dla Turcji większe zagrożenie niż Kurdowie z ich dążeniami do autonomii na obszarach Syrii i Iraku - ocenia w czwartek "Wall Street Journal" i dodaje, że obecność Kurdów na syryjsko-tureckiej granicy będzie korzystna dla Ankary.

Amerykański dziennik odniósł się w ten sposób do rozpoczętej dzień wcześniej i kontynuowanej w czwartek tureckiej operacji wojskowej wymierzonej w IS i kurdyjską milicję YPG w północnej Syrii; celem środowego ataku było miasto Dżarabulus, okupowane przez siły dżihadystów. Jak podkreśla "WSJ" była to "ani duża, ani specjalnie złożona" operacja, jednak mająca "szersze strategiczne konsekwencje".

"Wtargnięcie (na terytorium Syrii przez tureckie wojska) nastąpiło w kilka dni po samobójczym zamachu przeprowadzonym przez Państwo Islamskie podczas kurdyjskiego wesela w tureckim mieście Gaziantep i śmierci 54 ludzi. Może to oznaczać, że działania Ankary były podyktowane obawą, iż wspierane przez USA oddziały kurdyjskiej milicji YPG przekroczą Eufrat i jako pierwsze zdobędą Dżarabulus" - tłumaczy "WSJ".

Dziennik przypomina, że kurdyjska milicja okazała się skuteczną siłą w walce z IS, jednak jest zwalczana przez Ankarę, która uważa ją za organizację terrorystyczną ze względu na jej powiązania ze zdelegalizowaną w Turcji, separatystyczną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). YPG kontroluje obecnie większą część granicy turecko-syryjskiej na wschód i zachód od Eufratu.

Według "WSJ" władze w Ankarze nie powinny koncentrować się na walce z Kurdami, ponieważ ich "sąsiedztwo" na południu mogłoby być korzystne dla Turcji.

"Autonomiczny region kurdyjski poza Turcją zmniejszyłby tendencje separatystyczne wśród Kurdów i stałby się buforem przeciwko arabskim przewrotom. Taka wizja powinna wydawać się bardziej atrakcyjna w porównaniu z alternatywą w postaci Baszara el-Asada (prezydenta Syrii) lub Państwa Islamskiego" - podkreśla nowojorski dziennik.

"Turecki prezydent pokazał się w ciągu swoich 13-letnich rządów bardziej jako polityk o skłonnościach autorytarnych niż jako mąż stanu, a operacja w Dżarabulus nie oznacza pewnie poważnej zmiany w jego polityce. Jednak fakty bywają nieubłagane i nawet (Recep Tayyip) Erdogan powinien zrozumieć, że mniej straci pomagając Kurdom niż pozwalając, aby rzeź syryjska trwała nadal na pograniczu" - podsumowuje "WSJ". (PAP)