Od 1 lipca w związku z przestępstwami narkotykowymi zlikwidowano na Filipinach ok. 1800 osób - poinformowała w poniedziałek policja. Pozasądowe egzekucje wzbudziły krytykę ONZ; w odpowiedzi prezydent Rodrigo Duterte zagroził wyjściem kraju z tej organizacji.

Jak powiedział komendant filipińskiej policji Ronald Dela Rosa, komisja senacka bada obecnie 712 spraw dotyczących pozasądowych egzekucji, których dokonano na dilerach i osobach zażywających narkotyki. Dodał, że jednocześnie policja bada kolejne 1067 egzekucji przeprowadzonych w trybie nadzwyczajnym w związku z przestępczością narkotykową. Dela Rosa podkreślił, że dane te dotyczą okresu od 1 lipca.

Z kolei cytowany przez agencję AP filipiński urzędnik oświadczył w niedzielę, że od początku lipca zlikwidowano ok. 900 przestępców narkotykowych.

Działania władz Filipin wywołały krytykę ONZ; w zeszłym tygodniu dwóch ekspertów ONZ ds. praw człowieka wezwało władze w Manili do wstrzymania pozasądowych egzekucji, których liczba od czerwcowego zaprzysiężenia prezydenta Duterte znacząco wzrosła.

W odpowiedzi na tę krytykę Duterte oświadczył na niedzielnej konferencji prasowej, że Filipiny mogą wystąpić z ONZ i zaprosić kraje regionu, m.in. Chiny, do stworzenia nowego światowego forum. Ocenił, że ONZ nie wywiązuje się ze swoich zadań.

Jednak w poniedziałek szef filipińskiego MSZ Perfecto Yasay zapewnił, że jego kraj pozostanie członkiem ONZ. Jego zdaniem słowa prezydenta były wyrazem "głębokiego rozczarowania i frustracji". Podkreślił, że mimo "licznych rozczarowań" co do działalności ONZ Filipiny mają swoje zobowiązania wobec tej organizacji.

Yasay zaznaczył ponadto, że Duterte, wypowiadając wojnę przestępcom narkotykowym, obiecał szanować prawa człowieka. Szef filipińskiej dyplomacji skrytykował oenzetowskich sprawozdawców, uznając, że mówienie, iż władze w Manili nie przestrzegają praw człowieka, to wyciąganie "arbitralnych wniosków". "To bardzo nieodpowiedzialne z ich strony polegać wyłącznie na takich zarzutach, opartych na informacjach z anonimowych źródeł, bez właściwego uzasadnienia" - dodał Yasay.

Na początku sierpnia zaniepokojenie z powodu pozasądowych egzekucji na Filipinach wyrażał również Departament Stanu USA.

W przemówieniu wygłoszonym po zaprzysiężeniu pod koniec czerwca 71-letni Duterte ocenił, że na Filipinach doszło do kryzysu zaufania obywateli do władz, a ludzie są spragnieni zmian. Oświadczył, że będzie prowadził "bezwzględną i nieprzerwaną" walkę z przestępczością oraz ostrzegł urzędników, że nie będzie tolerował korupcji. Podczas kampanii wyborczej Duterte zapowiadał, że w ciągu sześciu miesięcy od rozpoczęcia prezydentury położy kres przestępczości narkotykowej na Filipinach. (PAP)

ulb/ ap/