BEZPIECZEŃSTWO Francja nie będzie ignorować najdrobniejszych sygnałów świadczących o radykalizacji lub zagrożeniu przemocą i zamachami
We Francji nie będzie już można budować meczetów za zagraniczne datki. Za tymi pieniędzmi idzie radykalizm / Dziennik Gazeta Prawna
Stan gotowości, w jaki postawiły Francję lipcowe ataki terrorystyczne, wciąż trwa. Śledztwo w sprawie zamachu w Saint-Étienne-du-Rouvray przynosi efekty. W poniedziałek policja w Tuluzie zatrzymała 21-letniego mężczyznę podejrzanego o związek z napastnikami, którzy 26 lipca zabili 85-letniego księdza Jacques’a Hamela. O podejrzanym wiadomo na razie tyle, że pozostawał w kontakcie z zamachowcami. Francuskim władzom to jednak wystarczy; pierwszy zatrzymany w tej sprawie, 30-letni kuzyn jednego z terrorystów, według policji wiedział o tym, że Abdel-Malik Petitjean planuje jakiś zamach, chociaż nie znał jego szczegółów. Mimo to nie poinformował o tym nikogo.
Władze nad Sekwaną wolą dmuchać na zimne. Zamachy w Nicei i pod Rouen pokazały, że służby nie mogą spuścić gardy ani na chwilę. Atak w Saint-Étienne-du-Rouvray uzmysłowił, że radykalizacja nie podlega ograniczeniom wiekowym; obaj zamachowcy mieli po 19 lat. W związku z tym służby nie patyczkują się nawet z nastolatkami. W czwartek w podparyskim Melun policja zatrzymała 16-latkę, którą oskarżono o przestępczą zmowę z terrorystami oraz podżeganie do aktów terroru z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej. Dziewczyna miała dystrybuować materiały propagandowe Państwa Islamskiego za pomocą komunikatora internetowego Telegram. Według policji nastolatka deklarowała chęć podjęcia działań na własną rękę, chociaż nieznany jest na razie cel, który chciała zaatakować.
Jak poważnie traktowana jest teraz kwestia radykalizacji przez internet, niech świadczy wyrok sądu w Chartres, który w poniedziałek skazał na dwa lata więzienia 31-letniego Yannicka Loichota za regularne przeglądanie witryn poświęconych terroryzmowi i propagujących dżihad. Oskarżony, który na islam przeszedł w 2009 r., przed sądem tłumaczył, że odwiedzał te strony z ciekawości. Chociaż prokurator wnosił tylko o rok, sędzia wymierzył najwyższy wymiar kary dopuszczalny przez nowe prawo antyterrorystyczne.
Rząd chce też poważniej walczyć z radykalizacją poza internetem. Z tego względu na celowniku władz znalazły się meczety. Wykorzystując przepisy o stanie wyjątkowym, od grudnia zamknięto tu 20 muzułmańskich świątyń, w których zdaniem władz propagowano radykalne treści. Premier Manuel Valls już pod koniec lipca zapowiedział także, że rozważa wprowadzenie zakazu budowy meczetów ze środków pochodzących z zagranicy. Istnieje obawa, że za tymi pieniędzmi idzie nauczanie w duchu radykalnego salafizmu.
Zgodnie z wydanym w lipcu senackim raportem dotyczącym islamu we Francji zagraniczne datki na budowę meczetów nad Sekwaną pochodzą z Arabii Saudyjskiej, Maroka i Algierii. Społeczność muzułmańska potraktowała sugestie premiera poważnie i w poniedziałek Anouar Kbibech, przewodniczący Francuskiej Rady Wiary Muzułmańskiej, zapowiedział utworzenie specjalnej fundacji zbierającej we Francji fundusze na budowę meczetów. Rząd przyjął inicjatywę z zadowoleniem, jednak jak na ironię podobna instytucja – Fundacja Dzieł Islamskich – działa już od 2005 r., tyle że spory wewnątrz społeczności muzułmańskiej sprawiły, że nie spełniła swojego zadania.
Zauważalna jest także zmiana w podejściu do organizacji imprez masowych. Co prawda niedawne mistrzostwa Europy w piłce nożnej obeszły się bez aktów terroru, ale już zamach w Nicei w trakcie obchodów Dnia Bastylii pokazał, że duże zgromadzenia stanowią poważny czynnik ryzyka. W związku z tym w piątek mer Lille Martine Aubry „z ciężkim sercem” odwołała Grande Braderie, największy pchli targ w Europie z kilkusetletnią tradycją, który przyciągnął w ubiegłym roku 2,5 mln zwiedzających. Impreza miała się odbyć 3 i 4 września. Władze zwiększyły także liczbę wydaleń. W tym tygodniu za „członkostwo w radykalnej organizacji oraz czynności związane z działalnością terrorystyczną” deportowano Mauretańczyka, a w ubiegłym – obywateli Mali i Algierii. Łącznie od 2012 r. z Francji deportowano 82 osoby podejrzane o związek z terroryzmem.
Francja ma wiele do zrobienia w kwestii zabezpieczenia kraju przed kolejnymi zamachami. Po publikacji parlamentarnego raportu, punktującego wiele błędów i zaniechań popełnionych przed listopadowymi zamachami w Paryżu i po nich, na światło dzienne wyszły kolejne niepokojące informacje. Okazało się bowiem, że Adel Kermiche – jeden z zamachowców z Saint-Étienne-du-Rouvray – dokonał zamachu, przebywając na warunkowym zwolnieniu. Dziewiętnastolatek trafił do aresztu po tym, jak wiosną 2015 r. dwukrotnie próbował przedostać się do Syrii. Mimo sprzeciwu prokuratora sędzia zajmujący się jego sprawą dał jednak wiarę tłumaczeniu, że chłopak chce rozpocząć życie na nowo i znaleźć pracę.
Kermiche został więc umieszczony w areszcie domowym, będąc objętym systemem dozoru elektronicznego. Dom mógł opuszczać tylko w weekendy między 8.30 a 12.30. Wówczas miał swobodę poruszania się w pewnej odległości od miejsca zamieszkania. Kościół, w którym doszło do zamachu, znajdował się w obrębie tego obszaru. Takie błędy powodują, że posłuch znajdują takie pomysły, jak ten autorstwa byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, aby wsadzić do więzień 10 tys. zradykalizowanych muzułmanów. Nie przyczyniają się one jednak też do poprawy poczucia bezpieczeństwa u samych Francuzów. ⒸⓅ
Na 2 lata więzienia skazał sąd 31-latka za oglądanie stron na temat dżihadu