Nawet znaczny majątek nie chroni przed prezydencką niełaską. Na proces czeka najbogatszy do niedawna Białorusin. W przeciwieństwie do Rosji i Ukrainy na Białorusi nigdy nie powstał system oligarchiczny. Są ludzie, którzy czerpią korzyści z bliskich relacji z władzami, ale żaden z nich nie może czuć się pewny.
Juryj Czyż (pierwszy z prawej) z prezydentem Białorusi i merem Mińska podczas czynu społecznego w 2013 r. Dziś czeka na proces za nadużycia podatkowe / Dziennik Gazeta Prawna
W ostatnich kilkunastu miesiącach zatrzymano co najmniej dziesięciu bogatych biznesmenów. Wśród nich był też do niedawna najbogatszy Białorusin Juryj Czyż, który stanął przed sądem za uchylanie się od podatków.
Czyż dorobił się w branży nieruchomości. Białoruscy dziennikarze i eksperci opowiadali o jego bliskich związkach z prezydentem i jego synami, dzięki którym biznesmen miał prawo budować tam, gdzie inni nie mieli dostępu. W samym Mińsku należący do niego Trajpł zbudował m.in. luksusowy apartamentowiec nad samą Świsłoczą, w którym zamieszkała pierwsza białoruska noblistka Swiatłana Aleksijewicz oraz popularna sportsmenka, trzykrotna mistrzyni olimpijska w biatlonie Darja Domraczawa. Czyż często uczestniczył w czynach społecznych. W 2013 r. ramię w ramię z Alaksandrem Łukaszenką pracował przy budowie mińskiego placu Flagi Państwowej.
W Brukseli nazywano go bankierem prezydenta. Jednak stracił zaufanie i 15 marca został zatrzymany przez KGB, gdy jechał w stronę litewskiej granicy. Wiedział już, że w jego biurach trwają przeszukania. Spieszył się; jak podawały służby, pędził z prędkością 220 km/h. Dwa tygodnie temu dyrektor KGB Waleryj Wakulczyk ocenił, że działalność Czyża naraziła białoruskie państwo na straty w wysokości 239 mld rubli sprzed lipcowej denominacji (47,5 mln zł). Symbolicznym dowodem na ostateczną utratę wpływów była piątkowa dymisja Czyża ze stanowiska prezesa Białoruskiej Federacji Zapasów.
Duży rezonans miało też aresztowanie Wiktara Prakapieni, działającego w branży teleinformatycznej. Prakapienia, który dorobił się majątku na produkcji aplikacji do urządzeń mobilnych, został aresztowany w kwietniu 2015 r. za prowadzenie przed laty niezarejestrowanej działalności gospodarczej. Pod koniec ubiegłego roku wyszedł na wolność, jednak musiał zapłacić karę w wysokości 12,6 mld rubli sprzed denominacji (obecnie to 2,5 mln zł). Stracił też jednego ze wspólników – brytyjska korporacja finansowa IG Dev przeniosła biuro, w które zainwestowała 4,7 mln dol., z Mińska do Krakowa.
Szacunki dotyczące wartości majątków najbogatszych Białorusinów są niepewne. Choć udział prywatnego biznesu w gospodarce wzrósł z 20 proc. w 2007 r. do niemal 50 proc., na Białorusi wciąż nie ma giełdy papierów wartościowych, a informacja o udziałowcach spółek jest tajna. Żeby ustalić udział biznesmena w jakimś przedsiębiorstwie, trzeba zebrać sporo informacji. Dlatego ekonomiczny „Jeżedniewnik” woli raczej publikować rankingi najbardziej wpływowych, a nie najbogatszych biznesmenów. Czyż jeszcze w 2013 r. był w nich numerem jeden. W najnowszym wydaniu w fotelu lidera zastąpił go 39-letni Wiktar Kisły, współwłaściciel holdingu Wargaming.net, znanego m.in. z produkcji gry „World of Tanks”. Inne źródła oceniają jego majątek na 3 mld dol.
– Gdy dziewięć lat temu opublikowaliśmy pierwszy ranking, powszechnie sądzono, że pracujemy dla KGB. My ujawnialiśmy informacje, a oni mieliby na ich podstawie zamknąć wszystkich w więzieniu. Biznesmeni dzwonili do nas, byśmy ich wykreślili z listy – mówi DGP współautor rankingu Wadzim Siachowicz. – Znamy poziom majątku każdego z naszej listy, ale uważamy, że publikacja dokładnych danych mogłaby być niebezpieczna i dla uczestników rankingu, i dla nas – podsumowuje.
Te państwa są ziemią obiecaną dla najbogatszych ludzi na świecie. Czytaj na Forsal.pl