Departament bezpieczeństwa publicznego stanu Teksas potwierdził, że w katastrofie balonu na ogrzane powietrze, który zapalił się i runął w sobotę na ziemię w środkowym Teksasie, zginęło 16 osób.

Przypuszczenie, że nikt nie przeżył katastrofy, wyrażał wcześniej szeryf hrabstwa Caldwell, Daniel Law.

Jak poinformował urząd lotnictwa cywilnego FAA, do tragicznego wypadku doszło rano czasu lokalnego w pobliżu miasta Lockhart.

Amerykańska Państwowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) do tej pory nie podała szczegółów dotyczących przyczyny katastrofy. Rzecznik tej organizacji oświadczył jednak, że na miejsce wypadku wysłano pracowników NTSB oraz śledczych FBI; mają oni pomóc w zbieraniu dowodów.

Według relacji jednego ze świadków zdarzenia zanim balon spadł na pastwisko, miał uderzyć w linie wysokiego napięcia.

Do sobotniej katastrofy balonu w Teksasie doszło trzy lata po tragicznym wypadku, jaki wydarzył się w okolicy Luksoru na południu Egiptu. Balon na ogrzane powietrze, którym podróżowali turyści, zapalił się wówczas na wysokości co najmniej 300 metrów. Zginęło 19 osób. (PAP)