Nowy szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson zapewnił, że prawa obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii będą respektowane; w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Witoldem Waszczykowskim podkreślił również, że chce, by Polacy pozostali na Wyspach.

W poniedziałek Johnson, który był jedną z głównych postaci opowiadających się za Brexitem bierze udział w Brukseli w spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych.

Jak podkreślał wchodząc na obrady, rząd w Londynie musi wykonać wolę obywateli wyrażoną w czerwcowym referendum i Wielka Brytania musi opuścić UE, ale nie oznacza to, że ona "opuszcza Europę". "Nie mogę się doczekać, żeby spotkać moich kolegów z innych krajów" - mówił.

Szef polskiej dyplomacji relacjonował, że Johnson zadzwonił do niego w piątek. "Omawialiśmy przez kilka minut sytuację między Wielka Brytanią a UE. Boris Johnson podkreślił, że Wielka Brytania, nawet jeśli wyjdzie z UE, to w dalszym ciągu jest krajem europejskim i pozostanie w Europie. Pozostanie związania wieloma silnymi więzami z UE, szczególnie w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego" - mówił dziennikarzom Waszczykowski.

Jak podkreślił, jego rozmówca zapewnił go, że prawa Europejczyków mieszkających na terenie Zjednoczonego Królestwa będą przestrzegane. "Co więcej zapewniał, że będzie zabiegał, żeby Polacy nie wrócili do Polski, co oczywiście jest punktem spornym, bo my byśmy chcieli, żeby jak najwięcej Polaków z Wielkiej Brytanii do Polski wróciło" - mówił minister.

Johnson wsławił się kontrowersyjnymi wypowiedziami podczas kampanii przedreferendalnej na Wyspach. Porównywał m.in. projekt UE do zamierzeń Adolfa Hitlera twierdząc, że niemiecki dyktator chciał również superpaństwa, do czego - w ocenie Johnsona - zmierza UE.

W ubiegłym tygodniu szef MSZ Francji Jean-Marc Ayrault oskarżył Johnsona o to, że "dużo kłamał" w czasie kampanii na rzecz Brexitu. (PAP)