Jeśli czwartkowe referendum zakończy się sukcesem eurosceptyków, nie będzie to pierwszy plebiscyt skutkujący zmniejszeniem terytorium Wspólnoty Europejskiej. Brytyjskie głosowanie rozstrzygnie o losach państwa o powierzchni 241 tys. km kw. Trzy poprzednie decydowały o dziesięciokrotnie większym obszarze.
Gdy w 1952 r. powstawała Europejska Wspólnota Węgla i Stali, która po latach wyewoluowała w Europejską Wspólnotę Gospodarczą, a następnie w UE, integralną częścią Francji była północna Algieria, a konkretnie trzy departamenty – Algier, Konstantyna i Oran. Ich status nie różnił się od statusu Korsyki, Marsylii czy Paryża. Sprzeciw arabskiej ludności wobec kolonizacji i francuskich osadników doprowadził do wojny, która po siedmiu latach zmusiła Francję do przyznania kolonii niepodległości.
W lipcu 1962 r. zorganizowano referendum, w którym 99,7 proc. Algierczyków poparło niezależność. Członkostwo w EWG nie było oczywiście przedmiotem plebiscytu, ale nowe państwo nie mogło automatycznie stać się członkiem Wspólnoty. Także obecnie stanowisko Brukseli – wypracowane przed referendum niepodległościowym w Szkocji z 2014 r. – jest takie, że nowo powstałe państwa musiałyby od nowa negocjować warunki akcesji. Algieria nawet teoretycznie nie mogłaby aplikować o akcesję, bo nie spełnia kryterium geograficznego – nie leży w Europie.
Nieco inaczej wyglądał przypadek Grenlandii, która w 1973 r. weszła do EWG jako integralna część Danii. Sześć lat później największa wyspa świata otrzymała jednak od Kopenhagi szeroką autonomię. A ponieważ na wyspie panowały zdecydowanie eurosceptyczne nastroje (gdy w 1972 r. Dania przeprowadzała referendum akcesyjne, 70 proc. Grenlandczyków głosowało przeciwko), lokalne władze wywodzące się z niechętnej EWG partii Siumut (Naprzód) rozpisały plebiscyt w sprawie wyjścia ze Wspólnoty.
Mieszkańcy wyspy poszli do urn w 1982 r. Przeciwnicy Brukseli, obawiający się, że europejskie kutry przetrzebią grenlandzkie łowiska, wygrali większością 1,4 tys. głosów. Efektem głosowania były dwuletnie negocjacje zasad określających relacje między Grenlandią i Wspólnotą Europejską. Z początkiem 1985 r. wyspa przestała wchodzić w skład EWG. Grenlandczycy jako poddani duńscy pozostają obywatelami UE, ale nie głosują w wyborach do Parlamentu Europejskiego, mogą wprowadzać własne cła, o ile nie będą one miały charakteru dyskryminacyjnego, zaś prawo wspólnotowe dotyczy ich jedynie w nieznacznym stopniu.
Ostatnim przypadkiem opuszczenia UE była niewielka karaibska wysepka Saint-Barthélemy. Ulubione miejsce wczasów rosyjskich oligarchów i gwiazd rocka przez lata było częścią Gwadelupy, będącej departamentem zamorskim Francji. Mieszkańcy Saint-Barthélemy nie czuli się jednak związani z oddaloną o 200 km Gwadelupą. Chcieli też w większym stopniu decydować o własnym losie, na co status departamentu zamorskiego im nie pozwalał. W 2003 r. 76 proc. wyborców, czyli dokładnie 4300 osób, poparło secesję i luźniejszy związek z metropolią w postaci statusu wspólnoty zamorskiej. W 2007 r. decyzja weszła w życie, a od 2012 r. wyspa nie jest już wchodzącym w skład UE tzw. regionem najbardziej oddalonym (OMR), lecz nienależącym do niej krajem/terytorium zamorskim (OCT).

Pobierz raport Forsal.pl: Brexit vs Twoja firma. Stracisz czy zyskasz >>>