Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen skrytykował szefa MSZ Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera za wypowiedź o "wymachiwaniu szabelką" przez NATO w kierunku Rosji i zarzucił mu wykorzystywanie stanowiska do partyjnych rozgrywek.

"Mam wrażenie, że jest to wewnątrzpartyjna dyskusja w SPD" - powiedział Roettgen w poniedziałek w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk.

Deputowany CDU wyraził pogląd, że należący do koalicyjnej SPD Steinmeier "dobrze wie, że to co mówi, nie ma żadnego związku z realną polityką". "Uważam, że minister powinien skoncentrować się na polityce zagranicznej i dać sobie spokój z insynuacjami wobec partnerów i sąsiadów, które wywołują zamieszanie" - zaznaczył Roettgen.

Jego zdaniem Steinmeier nie powinien jako szef resortu spraw zagranicznych "mieszać się do partyjnych rozgrywek", gdyż "sytuacja międzynarodowa jest zbyt poważna".

W wywiadzie dla niedzielnego wydania "Bilda" Steinmeier powiedział: "Nie powinniśmy teraz podgrzewać atmosfery poprzez głośnie wymachiwanie szabelką i wojenne okrzyki". "Myli się ten, kto uważa, że zwiększy bezpieczeństwo za pomocą symbolicznych parad czołgów na wschodniej granicy Sojuszu" - zaznaczył szef niemieckiej dyplomacji, dodając, że "byłoby dobrze, gdybyśmy nie dostarczali za darmo pretekstów do odgrzewania dawnych konfrontacji".

Roettgen nazwał słowa Steinmeiera "niesłychanymi zarzutami". Jego zdaniem minister sugeruje, że w NATO istnieją siły nastawione militarystycznie. Poseł CDU zwrócił uwagę, że popierane przez wszystkie kraje stanowisko NATO wyraża nie tylko gotowość do obrony, lecz także gotowość do dialogu. "Aspekt polityczny jest nawet ważniejszy, ponieważ zabiegamy o relacje polityczne z Rosją i nie chcemy stawiać na kartę militarną" - wyjaśnił niemiecki deputowany.

Roettgen zapewnił, że niemiecki rząd jest "solidnym partnerem" w NATO.

CDU i SPD są koalicjantami tworzącymi rząd kanclerz Angeli Merkel. Poparcie dla SPD spadło ostatnio do rekordowo niskiego poziomu i oscyluje wokół progu 20 proc. Na półtora roku przed wyborami do parlamentu socjaldemokraci zaczynają dystansować się od kierujących rządem partii chadeckich i wysyłają sygnały mogące świadczyć o tym, że po wyborach byliby gotowi do zawarcia koalicji z Zielonymi i postkomunistyczną Lewicą.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)