Bójki i przepychanki towarzyszyły sesji rady Lwowa, na którą wtargnęli w czwartek członkowie ukraińskich organizacji nacjonalistycznych, domagając się m.in. dymisji mera Andrija Sadowego w związku z pożarem na wysypisku śmieci w podmiejskich Grzybowicach.

Na wysypisku, które płonie już drugą dobę, w ubiegłym tygodniu doszło do osunięcia się hałdy śmieci, przez co trzy osoby zginęły, a czwarta wciąż jest poszukiwana. Na czas akcji ratowniczej obiekt został zamknięty, a liczący ponad 700 tysięcy mieszkańców Lwów stanął w obliczu śmieciowej katastrofy - podają w czwartek lokalne media.

Tego dnia przed południem przed lwowskim ratuszem odbył się protest, którego uczestnicy wtargnęli na sesję miejskich radnych. Kilkadziesiąt osób przerwało kordon ochraniającej budynek Gwardii Narodowej i dostało się do środka. Byli wśród nich członkowie nacjonalistycznej partii Swoboda i prawicowej organizacji UNA-UNSO. W wyniku zajścia sesję rady miejskiej zamknięto.

Problem śmieci pozostał jednak nierozwiązany. Lwów i okoliczne miejscowości nie mają ich gdzie wywozić. We wtorek mer Sadowy zwrócił się do władz państwowych w sprawie ogłoszenie miasta strefą nadzwyczajnej sytuacji ekologicznej i poprosił mieszkańców, by nie wykorzystywali nieszczęścia do uprawiania polityki.

„Jednak polityki w tym przypadku uniknąć nie można - śmieciowa lawina może zniszczyć stabilne, wysokie rankingi Sadowego jako mera miasta, jak również potencjalnego kandydata na stanowisko prezydenta, a także przywódcy siły politycznej (partii Samopomoc - PAP), której udaje się prowadzić samodzielną grę w parlamencie” – zauważa kijowska gazeta internetowa „Ukrainska Prawda”.

Przypomina ona, że na zajmujące dziś 26 hektarów (inne dane mówią o nawet 40 hektarach) powierzchni wysypisko w Grzybowicach od początku założenia w latach 50. wywożono śmieci ze Lwowa i wszystkich okolicznych miejscowości. Wysokość hałd sięga aż 60 metrów i wiadomo, że są na nim przechowywane substancje toksyczne.

Przez ponad pół wieku nie podejmowano żadnych działań na rzecz utylizacji znajdujących się tam odpadów. Ekolodzy mówią, że znany z atrakcji turystycznych Lwów stanął w obliczu katastrofy, którą porównują z katastrofą elektrowni atomowej w Czarnobylu.

Eksperci z państwowego laboratorium chemicznego we Lwowie przekonują jednak, że pożar w Grzybowicach nie jest na razie groźny dla mieszkańców miasta i jego okolic. Po zbadaniu składu powietrza eksperci oświadczyli, że zawarte w nim niebezpieczne substancje nie przekraczają norm, lecz zaapelowali, by ludzie unikali dłuższego przebywania na zewnątrz.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)