Nicolas Sarkozy, przywódca Republikanów, rozpoczął kampanię przed prawyborami, ale nie przyznaje się do tego; chce maksymalnie i do ostatniej chwili wykorzystać stanowisko lidera partii - pisze w czwartek francuska prasa, komentując wystąpienie byłego prezydenta.

Sarkozy wygłosił w środę wieczorem w Saint-Andre-lez-Lille przemówienie mające zawierać "wizję Francji" - jak wyjaśniły jego służby prasowe, podkreślając, że nie oznacza to, iż zaczął on ubiegać się o nominację w wyborach prezydenckich - relacjonuje "L'Express".

Konserwatywny "Le Point" zwraca uwagę, że wystąpienie Sarkozy'ego dalekie było od "wizji założycielskiej", na której zbudować można kampanię wyborczą, okazało się raczej pozbawione świeżych pomysłów, sala nie była wypełniona i tylko 30 republikańskich parlamentarzystów stawiło się na wiecu.

Były prezydent liczy na pozyskanie bardzo konserwatywnego elektoratu, który w dużej mierze popiera ostatnio skrajnie prawicowy Front Narodowy (FN). Powiedział, że "nigdy nie zaakceptuje żadnego kokietowania przywódców FN", dodał jednak wprost, że "chce przekonać Francuzów, którzy (...) poparli FN, by powrócili do Republikanów".

Jak pisze Reuters, Sarkozy ewidentnie wykorzystał wiec w Saint-Andre-lez-Lille, by, nie nazywając rzeczy po imieniu, przedstawić się jako kandydat w prawyborach i zarysować założenia programowe, które mają go odróżnić od prowadzącego w sondażach byłego premiera i mera Bordeaux Alaina Juppe.

Umiarkowany Juppe jest zwolennikiem przesunięcia programu Republikanów ku centrolewicy; Sarkozy chce iść dalej na prawo, w kierunku sympatyków Frontu Narodowego.

Media komentują jednak przede wszystkim konsekwencję, z jaką Sarkozy odmawia zadeklarowania swego uczestnictwa w wyborach, wprawiając swych partyjnych rywali w coraz większą irytację - pisze portal Atlantico.fr.

"Napięcie wśród Republikanów rośnie (...). Rywale Sarkozy'ego zrozumieli, że chce on przetestować ich cierpliwość i trzymać pod presją aż do chwili, kiedy ogłosi udział w prawyborach, co prawdopodobnie nastąpi pod koniec lata" - kontynuuje Atlantico.fr.

Kontrkandydaci ubiegający się o nominację Republikanów, a zwłaszcza najbardziej popularny z nich Juppe i kolejny były premier Francois Fillon, oskarżyli wręcz Sarkozy'ego o wykorzystywanie funduszy partyjnych na promowanie swej kandydatury.

Były prezydent zwleka, bo zgodnie ze statusem partii, gdyby ogłosił udział z prawyborach, musiałby natychmiast zrezygnować z funkcji przewodniczącego Republikanów.

Z sondażu przeprowadzonego na początku czerwca na zlecenie dziennika "Le Monde” wynika, że na Juppe w tegorocznych prawyborach chce głosować 41 procent badanych, a Sarkozy'ego poparłoby 27 procent.

Były prezydent ma też spory problem wizerunkowy, bo w związku z zarzutem nielegalnego finansowania swej kampanii wyborczej z 2012 roku Sarkozy objęty był śledztwem, które zakończone zostało dopiero we wtorek.

Postawiono mu zarzuty w tzw. aferze Bygmaliona. Śledztwo wykazało nadużycia finansowe na dużą skalę, które miały na celu ukrycie przekraczających dopuszczalne limity sum wydanych na kampanię prezydencką Sarkozy'ego przed wyborami.

Skandal ten nazwano aferą Bygmaliona od nazwy specjalizującej się w promocji i komunikacji firmy Bygmalion, która obsługiwała kampanię wyborczą byłego prezydenta.

Według AFP sąd podejmie decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania sądowego w tej sprawie dopiero za kilka miesięcy, toteż prawdopodobnie proces rozpocznie się dopiero po prawyborach, a może nawet po wyborach prezydenckich.

Afera Bygmaliona to nie jedyny kłopot Sarkozy'ego - według "Daily Mail" hojnym sponsorem jego kampanii prezydenckiej był libijski przywódca Muammar Kadafi, który miał na ten cel przeznaczyć równowartość 42 mln funtów.

Juppe dystansuje na razie Sarkozy'ego we wszystkich sondażach, choć zapowiada, że jako prezydent podniósłby wiek emerytalny z 62 do 65 lat oraz obniżył podatki i ograniczył wydatki publiczne. Chciałby też wprowadzić standardowo 39-godzinny tydzień pracy, zamiast obecnego 35-godzinnego.

Były premier zamierza także ograniczyć świadczenia pomocy społecznej i zmniejszyć wysokość podatków dochodowych dla rodzin z dziećmi.

Inni kandydaci Republikanów plasują się daleko za głównymi pretendentami; najważniejsi z nich to były premier Francois Fillon, Bruno Le Maire, Jean-François Cope i Nathalie Kosciusko-Morizet.

Prawybory, które mają wyłonić kandydata centroprawicy w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, odbędą się 20 i 27 listopada. Jak pisze tygodnik "Le Point", "walka w prawyborach będzie tym bardziej zaciekła, że wszyscy są przekonani (w czym pomagają żałosne wyniki sondaży Francois Hollande'a), iż zwycięzca tej rundy wygra też, sześć miesięcy później, wybory prezydenckie". (PAP)

fit/ mc/