Francuscy śledczy uważają, że Francuz zatrzymany na Ukrainie z ładunkiem broni palnej i materiałów wybuchowych to raczej przemytnik broni, a nie ktoś zaangażowany w działalność terrorystyczną - oświadczył we wtorek prokurator kierujący dochodzeniem w tej sprawie.

Francja wystąpiła do Ukrainy o współpracę w śledztwie, ale oczekuje nadal na odpowiedź mimo upływu ponad 24 godzin od podania przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) informacji, że zatrzymany planował dokonanie "zamachów terrorystycznych" podczas rozpoczynających się w piątek we Francji mistrzostw Europy w piłce nożnej.

"Ten młody człowiek nie jest znany francuskim służbom wywiadowczym i władze śledcze przychylają się obecnie ku poglądowi, że sprawa dotyczy prawdopodobnie przemytu broni" - powiedział w rozmowie telefonicznej z Reuterem Thomas Pison, prokurator na miasto Nancy.

Szef SBU Wasyl Hrycak oświadczył w poniedziałek, że aresztowany 25-letni mężczyzna kontaktował się z nielegalnymi grupami zbrojnymi na Ukrainie. W ramach kontrolowanej operacji zatrzymano go na granicy z Polską z ładunkiem karabinków automatycznych Kałasznikowa, rakietowych granatników przeciwpancernych, amunicji i 125 kilogramów trotylu.

Przy użyciu tego materiału wybuchowego we Francji „miały być wysadzone – co mamy udokumentowane – meczet, synagoga, urząd skarbowy, punkty kontrolne na autostradach i wiele innych miejsc” – powiedział Hrycak na konferencji prasowej. Według niego wśród celów zamachów miały być również mosty i infrastruktura kolejowa.

Jak jednak zaznacza Reuters, oznaką wątpliwości francuskich władz co do terrorystycznych motywów sprawy jest to, że przekazano ją prokuraturze Pisona i brygadzie policyjnej zajmującej się przestępczością zorganizowaną, a nie ogólnopaństwowemu sztabowi antyterrorystycznemu w prokuraturze Paryża.

Na pytanie, czy Francja wystąpi o ekstradycję zatrzymanego, Pison odpowiedział: "Nie jesteśmy jeszcze na tym etapie".