Prezydent Francji Francois Hollande zapowiedział w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla dziennika "Sud-Ouest", że mimo strajków i demonstracji rząd nie wycofa się z reform liberalizujących rynek pracy, którym przeciwne są centrale związkowe.

Również premier Manuel Valls, który spotkał się we wtorek z socjalistycznymi deputowanymi, zapowiedział, że rząd nie ma zamiaru rezygnować z reform. "Wycofanie się byłoby poważnym błędem politycznym" - oznajmił posłom swej partii, którzy wcale zresztą nie są skłonni zjednoczyć się w walce o rządowy projekt.

Od dwóch miesięcy związkowcy protestują przeciwko forsowanej przez rząd prezydenta Hollande'a reformie prawa pracy, a we wtorek od protestu związku kolejarzy rozpocznie się kolejna fala strajków.

Choć strajk kolejarzy nie do końca jest związany z reformą rynku, lecz dotyczy przede wszystkim czasu pracy, to jednak przyczyni się on pogorszenia sytuacji w kraju i utrudni debatę w sprawie projektu reformy - komentuje agencja AFP.

Co więcej, w poniedziałek związek zawodowy pilotów SNPL - największy w liniach lotniczych Air France - zapowiedział co najmniej sześciodniowy strajk. Ma on być wyrazem protestu przeciwko zapowiadanej redukcji płac i zostanie przeprowadzony w czerwcu - jak poinformował rzecznik SNPL w Air France Emmanuel Mistrali.

Francja stara się więc przygotować na kolejne utrudnienia: związki zawodowe zapowiadały, że w najbliższych dniach strajkować będą pracownicy francuskich kolei, portów, paryskiego metra i być może także portów lotniczych.

Sytuacja w kraju jest coraz bardziej napięta; blokady magazynów paliw i strajki w rafineriach, które kontynuowano we wtorek, doprowadziły już do trudności z zaopatrzeniem w paliwa w całym kraju, co skłoniło nawet władze do sięgnięcia po rezerwy strategiczne. We wtorek nadal około 20 proc. stacji benzynowych nie miało paliw lub dysponowało zbyt małymi zapasami.

Powołując się na anonimowe źródła w sektorze naftowym, Reuters poinformował, że ze względu na te niedobory Francja zwiększa import paliw, aby zlikwidować ich braki na rynku oraz uzupełnić rezerwy. Protesty pracowników ciągną się od ponad tygodnia.

Tymczasem projekt ustawy o reformie rynku pracy trafi za tydzień do Senatu, a następnie wróci do Zgromadzenia Narodowego. A ponieważ debacie tej towarzyszyć będą strajki i demonstracje, Hollande nie wykluczył w rozmowie z "Sud-Ouest", że choć nie byłoby to najlepsze rozwiązanie, to rząd doprowadzi do zaaprobowania ustawy, wydając stosowny dekret.

Paraliż transportu będzie tym bardziej dotkliwy, że od 10 czerwca do 10 lipca w 10 miastach Francji odbywać się będą mistrzostwa Europy w piłce nożnej, Euro 2016.

Głównymi organizatorami strajków przeciw reformie rynku pracy są obecnie dwie centrale związkowe - powiązana z partią komunistyczną i zarazem największa francuska centrala CGT oraz FO. Stało się to już tradycją, gdyż blokują one od kilku lat konsultacje społeczne dotyczące bezrobocia oraz reform; rząd chciał dzięki tym publicznym debatom pozyskać społeczną aprobatę dla programu uzdrawiania francuskiej gospodarki.

Do wdrożenia reform zmusili Francję jej europejscy partnerzy oraz Komisja Europejska. KE regularnie wzywała bowiem Francję do redukcji deficytu i reform strukturalnych, oceniając, że jest to jedyny sposób na poprawę konkurencyjności firm francuskich oraz zrównoważenie finansów państwa.(PAP)

fit/ kar/