Sąd Apelacyjny w Białymstoku uniewinnił we wtorek mężczyznę oskarżonego o udział w napadzie na właściciela kantoru z Suwalszczyzny i kradzież ponad 200 tys. zł. Utrzymał tym samym orzeczenie sądu pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny.

Proces dotyczył napadu, który miał miejsce w lipcu 2014 roku w miejscowości Mała Huta k. Suwałk. Właściciel kantoru jechał samochodem, w który przestępcy (mowa była o trzech napastnikach) uderzyli innym autem, pobili mężczyznę i uciekli zabierając torbę z pieniędzmi. Odjechali innym samochodem, rozbity (okazało się, iż był kradziony i na zmienionych tablicach) porzucając na miejscu przestępstwa.

Dwa tygodnie później napadnięty właściciel kantoru na poczcie w Suwałkach spotkał mężczyznę, którego rozpoznał jako kierowcę auta napastników. Numery samochodu, którym ten odjechał, przekazał policji.

Mężczyzna został zatrzymany i oskarżony o udział w napadzie. Nie przyznał się. Argumentował m.in., iż na czas napadu na alibi, bo był w pracy.

Sąd Okręgowy w Suwałkach go uniewinnił biorąc pod uwagę m.in. to, że to alibi potwierdziły też zeznania świadków czy zapisy zakładowego monitoringu, gdzie widać czas przyjścia oskarżonego do pracy, jak i godzinę wyjścia.

Prokurator chciał uchylenia tego wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi okręgowemu. W jego ocenie, zeznania pokrzywdzonego, jeśli chodzi o rozpoznanie tej osoby jako uczestnika napadu były "stanowcze i jednoznaczne".

"Mamy do czynienia nie z poważnymi wątpliwościami, ale z pewnością, iż oskarżony nie popełnił tego przestępstwa" - mówił we wtorek przed sądem jego obrońca dodając, że jego klienta ma "stuprocentowe" alibi.

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku toczy się proces dotyczący bardzo podobnego napadu na właściciela miejscowego kantoru. W ub. roku niedaleko jego domu samochód, którym jechał został uderzony z dużą siłą przez auto przestępców. Gdy napadnięty, jadący autem z dorosłym synem, wyskoczył z samochodu z bronią w ręku, napastnicy zbiegli.

Zawiadomiona policja zatrzymała dwóch z nich, mieszkańców Suwałk. Trzeciego z napastników nie udało się ustalić.