Co najmniej 20 cywilów i dwóch policjantów zginęło w starciach sił bezpieczeństwa z biafrańskimi separatystami na południu Nigerii - poinformowała w poniedziałek późnym wieczorem nigeryjska policja.

Separatyści oskarżają nigeryjskie siły bezpieczeństwa o sprowokowanie starć, natomiast policja oświadczyła, że pierwsi zaatakowali zwolennicy ponownej secesji Biafry.

Biafra - położona w południowo-wschodniej Nigerii ojczyzna ponad 30 mln Ibów, jednego z najliczniejszych nigeryjskich ludów - już raz próbowała oderwać się od reszty kraju. Uznając, że rządzący Nigerią muzułmanie z północy, a także Jorubowie z zachodu traktują ich jak obywateli drugiej kategorii i okradają z ropy naftowej z leżących na ich ziemiach złóż, Ibowie w 1967 roku ogłosili niepodległość ich własnego państwa, Biafry.

Bunt zakończył się trzyletnią wojną domową i spowodował ponad milion ofiar. Rebelia została stłumiona, a władze Nigerii, by nie dopuścić do jej powtórki, podzieliły Biafrę i cały kraj na kilkadziesiąt niewielkich stanów. Z krainy Ibów odłączono przede wszystkim deltę Nigru.

Za dzisiejszą Biafrę uważa się pięć zamieszkanych przez Ibów stanów na południowym wschodzie Nigerii, odciętych zarówno od Zatoki Gwinejskiej, jak i granicy z Kamerunem. Są to ziemie rolnicze, przeludnione i biedne, pozbawione złóż ropy naftowej. Rozbicie administracyjne Biafry dla części nacjonalistów Ibów było tylko kolejnym dowodem niesprawiedliwości, jakie spotykają ich w Nigerii. (PAP)

sp/