To nie Viktor Orban czy Jarosław Kaczyński zagrażają władzy biurokratów w Brukseli, lecz coraz silniejsze partie skrajnej prawicy i lewicy – skomentował we wtorek węgierski prawicowy dziennik „Magyar Idoek” wynik niedzielnych wyborów prezydenckich w Austrii.

Gazeta pisze na swoim portalu internetowym, że zachodnie gazety w rodzaju „New York Timesa” najchętniej kazałyby wierzyć czytelnikom, że w niektórych państwach Europy nastąpił koniec cywilizacji i że jest za to odpowiedzialny węgierski premier Orban.

„Magyar Idoek” pisze, odnosząc się do opinii zagranicznych gazet, że „Viktor Orban buduje państwo nieliberalne, puszcza z wzajemnością oko w stronę (skrajnie prawicowej partii) Jobbik i chrześcijańskie korzenie przedkłada nad prawa LGBT (przedstawicieli mniejszości seksualnych - PAP)". Węgierski dziennik pisze dalej, że „Putin, Erdogan, Kaczyński – wszyscy oni wywodzą się z jednego źródła. Jednak zachodnie gazety nie wiedzą lub nie chcą przyjąć do wiadomości, że obraz jest dużo bardziej skomplikowany.

Według „Magyar Idoek” austriaccy wyborcy odrzucili w istocie zużyty system polityczny, co niekoniecznie było zasługą kandydatów, którzy trafili do drugiej tury, a dużo bardziej wynikało z klęski partii rządzących. Dziennik wskazuje, że zachodnia prasa ma jednak rację, gdy pisze, że ruchy wyznające bardziej radykalne poglądy cieszą się obecnie większą popularnością niż kiedykolwiek.

„Nie ma już dziś w Europie takiego państwa, gdzie nie umacniałaby się partia skrajnie prawicowa lub skrajnie lewicowa.(...) W rzeczywistości wywodzą się one z jednego źródła. I w rzeczywistości to one zagrażają władzy brukselskich biurokratów i staremu porządkowi politycznemu, a nie Viktor Orban czy Jarosław Kaczyński” - podkreśla "Magyar Idoek".

Inny prawicowy dziennik „Magyar Nemzet” ocenia, że na Węgrzech nie byłoby możliwe powtórzenie się sytuacji austriackiej, i to z wielu względów, poczynając od tego, że prezydent nie jest tu wybierany w wyborach powszechnych.

„Z jednej strony trudno sobie obecnie wyobrazić, by liberalno-zielonego Andrasa Schiffera poparli wszyscy, którzy brzydzą się Jobbikiem. Po drugie, wydaje się wykluczone, by taki układ (jak w Austrii) – na poziomie jawnie partyjnym – mógł w najbliższej przyszłości powstać” – czytamy.

Dziennik ocenia, że lider Jobbiku Gabor Vona nie ma możliwości porwania takich tłumów jak Norbert Hofer z prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności (FPOe), o co postarał się m.in. Orban.

Do sytuacji na Węgrzech nawiązuje też w związku z austriackimi wyborami liberalny dziennik „Nepszabadsag”, który pisze o Austrii głęboko podzielonej, „przeciętej na pół jak jabłko czy pomarańcza”. „Teraz przed Van der Bellenem i całą polityczną elitą stoi zadanie, by spróbować jakoś te dwie połowy połączyć. Na wschód od Litawy (rzeki płynącej w Austrii i na Węgrzech - PAP) to się na razie nie bardzo udaje” – czytamy. (PAP)