Prezydent USA Barack Obama przybył w niedzielę wieczorem czasu lokalnego do Hanoi, stolicy Wietnamu, z trzydniową wizytą. Jest trzecim amerykańskim prezydentem, który odwiedza ten kraj od zakończenia wojny wietnamskiej w 1975 roku.

Prezydencki Air Force One wylądował w Hanoi o godz. 21.30 czasu lokalnego (16.30 w Polsce), ponad dwie godziny przed czasem.

Agencja AFP zwraca uwagę, że na osiem miesięcy przed opuszczeniem Białego Domu Obama chce podczas wizyty w Wietnamie pochwalić się dwoma filarami swej polityki w tej części świata: transpacyficzną umową handlową, tzw. TPP, obejmującą USA i 11 krajów Azji i Pacyfiku, w tym Wietnam, oraz wzmocnieniem relacji z krajami tego regionu w obliczu coraz bardziej ofensywnej postawy Pekinu w konfliktach terytorialnych.

Obama spotka się z kierownictwem rządzącej Komunistycznej Partii Wietnamu, następnie wygłosi przemówienie w Hanoi, po czym uda się na południe do Ho Chi Minh (dawnego Sajgonu), uznawanego za stolicę gospodarczą tego liczącego 90 mln mieszkańców kraju.

"Od czasu wizyty prezydenta Billa Clintona (w Wietnamie) celem była przede wszystkim normalizacja (stosunków). Obecnie relacje posuwają się naprzód na wielu frontach: wymiany handlowej, bezpieczeństwa morskiego, kwestii strategicznych" - podkreślił zastępca prezydenckiego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes.

Podczas wizyty Obamy przewidziano m.in. rozmowy z wybranym w kwietniu br. prezydentem Tranem Dai Quangiem, a także z dysydentami.

Wietnam jest regularnie krytykowany za naruszanie wolności prasy i łamanie praw człowieka. Obecnie kilkudziesięciu opozycjonistów znajduje się w więzieniach. Prześladowanie dysydentów w Wietnamie jest jedną z przeszkód w ocieplaniu stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.

Podczas pierwszej wizyty w Białym Domu sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Wietnamu Nguyena Phu Tronga w lipcu ub.r. Obama mówił o "sporych różnicach" między Waszyngtonem i Hanoi, jeśli chodzi o prawa człowieka i wolność religii. Wyraził jednak przekonanie, że "na drodze dyplomatycznego dialogu oraz praktycznych kroków podejmowanych przez oba kraje" różnice te będzie można łagodzić.

W związku z niepokojącymi działaniami Chin w regionie Azji i Pacyfiku Hanoi liczy na zdjęcie przez USA embarga na broń. Ale organizacje praw człowieka, w tym Human Rights Watch, przestrzegły Waszyngton przed zbytnimi ustępstwami wobec dawnego wroga, opisując w niedawnym liście do prezydenta USA reżim w Hanoi jako "jeden z najbardziej represyjnych na świecie". (PAP)

cyk/ mc/