Sondaże archeologiczne przeprowadzone w czwartek i piątek nie wykazały, by za ogrodzeniem aresztu śledczego w Białymstoku były pochówki z lat 1939-56. Prace miały związek ze śledztwem IPN dotyczącym m.in. powojennych zbrodni UB, popełnionych na terenie aresztu.

W latach 2013-2015, w kilku etapach prac ekshumacyjnych, udało się na terenie dawnego ogrodu przy białostockim areszcie odnaleźć szczątki 385 osób, w tym kobiet i dzieci. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że większość ofiar pochodzi z czasu okupacji niemieckiej.

Przebadano tam wtedy ponad 4,7 tys. metrów kwadratowych terenu, zlokalizowano 66 jam grobowych. Przy szczątkach odkryto ponad 1,3 tys. różnych przedmiotów osobistych, a także amunicję.

Jesienią ubiegłego roku dwie pierwsze osoby zostały zidentyfikowane poprzez badania porównawcze DNA, prowadzone przez specjalistów z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. Okazało się, że to mężczyźni aresztowani przez Niemców i rozstrzelani w 1943 roku.

Identyfikacje wciąż trwają, specjaliści porównują materiał pobrany z ekshumowanych szczątków z materiałem genetycznym od rodzin osób, których bliscy mogą być na terenie aresztu pochowani.

Ponieważ niektóre z miejsc, gdzie znaleziono szczątki były bardzo blisko sąsiedniej działki, należącej do Podlaskiego Oddziału SG w Białymstoku, sondaże archeologiczne po drugiej stronie ogrodzenia miały dać odpowiedź, czy i tam nie ma pochówków. "Wynik przeprowadzonych prac sondażowych jest negatywny" - poinformował IPN w piątkowym komunikacie.

"Chodziło o wykluczenie jakiegokolwiek błędu i zarzutu, że nie zbadaliśmy wszystkiego dokładnie" - powiedział PAP dr Marcin Zwolski, historyk IPN od początku uczestniczący w poszukiwaniach na terenie aresztu.

Podejmując prace na granicy obu działek Instytut oparł się na opinii biegłego archeologa, który ocenił, iż tzw. pole grobowe dotychczas ujawnione na terenie dawnych ogrodów białostockiego więzienia, może rozciągać się również na teren stanowiący własność SG. (PAP)