Brytyjski minister sprawiedliwości Michael Gove porównał we wtorek członkostwo W. Brytanii w UE do "bycia zakładnikiem w bagażniku auta, które prowadzi ktoś inny i w tempie, nad którym nie mamy żadnej kontroli", nawołując do poparcia wyjścia państwa z Unii.

Podczas przemówienia w siedzibie eurosceptycznej kampanii Vote Leave (Głosuj za wyjściem) w Londynie Gove przyrównał Unię Europejską do Austro-Węgier pod rządami Habsburgów, Imperium Rosyjskiego za czasów cara Mikołaja II oraz Imperium Ottomańskiego w ostatnich latach jego istnienia.

"[Podobnie jak one], Unia Europejska jest wielonarodową federacją bez demokratycznie wybranego przywódcy lub rządu, z politykami dyktowanymi przez centralną biurokrację, ze sztucznym parlamentem bez szerokiego mandatu do działania i z peryferiami, które są albo biedne, albo chcą się odłączyć" - powiedział Gove. "Trudno uznać to za model dynamicznego rozwoju gospodarczego lub społecznego" - ocenił.

Jednocześnie minister sprawiedliwości odrzucił argumenty zwolenników pozostania w Unii Europejskiej, jakoby Wielką Brytanię czekała katastrofa gospodarcza i polityczna poza wspólnotą.

"Oni chcą, żebyśmy uwierzyli, że Wielka Brytania jest w tak złej kondycji, że nie przetrwa bez pomocy Jean-Claude'a Junckera i jego Komisji Europejskiej, a jeśli odważymy się domagać się swoich praw, to całe zło tego świata spadnie nam na głowę. Traktują ludzi jak dzieci, którym nie można ufać, a które łatwo wystraszyć opowieściami o duchach" - grzmiał Gove.

"Londyńskie City [dzielnica finansowa] będzie miastem duchów; nasz przemysł zostanie ukarany bardziej niż ten Korei Północnej; miną dekady zanim pierwszy brytyjski land rover zostanie ponownie sprzedany we Francji, a w tym czasie nasi farmerzy będą musieli się przeprowadzić, by uniknąć biedy gorszej niż podczas wielkiego głodu w Irlandii (w latach 1845-1849)" - kpił polityk.

Gove wskazał, że dalsza obecność Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej wiąże się z napływem imigrantów z całej Europy, wzrastającą składką członkowską, gigantycznymi obciążeniami legislacyjnymi i obowiązkiem przyjęcia nowych państw członkowskich w przyszłości.

"Unijne elity będą wściekłe z powodu naszego sukcesu poza Unią Europejską. Odzyskanie kontroli nad prawem, podatkami, kontrolą graniczną, a także ustanowienie nowych porozumień handlowych pozwoli nam rozwijać się jeszcze szybciej, a nasza atrakcyjność dla inwestorów tylko wzrośnie" - zapewniał, podkreślając, że taki scenariusz "pokazałby także innym narodom Europy, że inny model integracji jest możliwy".

Referendum w sprawie przyszłości Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej jest zaplanowane na 23 czerwca.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)