Wzrost obrotu bezgotówkowego o 100 proc. obniżyłby tzw. pasywną szarą strefę o 2,3 proc. PKB i dałby budżetowi 7 mld zł - wynika z przedstawionego we wtorek raportu „Ograniczanie szarej strefy poprzez płatności elektroniczne” przygotowanego przez EY.

Partner i główny ekonomista w EY Marek Rozkrut zwrócił uwagę podczas prezentacji raportu przygotowanego na zlecenie MasterCard, że szara strefa to tylko jeden z elementów składających się na lukę podatkową. Obok szarej strefy luka obejmuje utracone przez państwo dochody z tytułu wyłudzeń podatku (przestępstw), uchylania się od opodatkowania (np. nadużyć w stosowaniu cen transferowych) oraz innych ubytków (np. w wyniku sporów, bankructw firm, czy błędnych rozliczeń).

"Wspólnym elementem dla transakcji w szarej strefie, jest - poza nielicznymi wyjątkami - to, że aby mogły pozostać ukryte, muszą być dokonane w formie gotówkowej" - mówił Rozkrut.

Zgodnie z obliczeniami EY szara strefa w Polsce w 2014 r. wyniosła ok. 12,4 proc. PKB, czyli 214 mld zł, wobec 19 proc. PKB w 2014 r. W szacowanej na 42,5 mld zł luce w VAT (dane KE za 2013 r.), szara strefa mogła wynieść 24 mld zł, podczas gdy wyłudzenia stanowiły 15,3 mld zł, a "pozostałe przyczyny" odpowiadały za 3,2 mld zł.

Według Rozkruta mówiąc o szarej strefie trzeba dokonać rozróżnienia na tzw. szarą strefę aktywną, kiedy obie strony transakcji odnoszą korzyści z jej nierejestrowania (np. umawiają się, że usługa zostanie wykonana po obniżonej cenie, ale bez wystawienia faktury) oraz pasywną. W tym drugim przypadku korzyści odnosi tylko sprzedający, który pobiera od konsumenta pełną kwotę, ale nie wystawia paragonu.

Zdaniem Rozkruta źródłem pasywnej szarej strefy jest obrót gotówkowy, a promowanie rozliczeń elektronicznych pomogłoby ją znacznie ograniczyć. Jest to tym bardziej ważne, ponieważ pasywna szara strefa odpowiada za prawie 86 proc. szarej strefy w ogóle i stanowi 10,6 proc. PKB.

"O ile w tej aktywnej szarej strefie mamy do czynienie z większymi transakcjami jednostkowo, jeśli chodzi o wartość, ale rzadszymi, to w pasywnej szarej strefie mamy do czynienia często z drobnymi transakcjami, ale na skalę masową, co łącznie generuje nam bardzo dużą wielkość" - powiedział Rozkrut.

Straty sektora finansów publicznych spowodowane pasywną szarą strefą z tytułu CIT i VAT w 2014 r. EY oszacował na 34 mld zł, co stanowi ponad 2,5 proc. PKB. Z tego mniej więcej połowa przypada na straty w CIT, ale - jak zaznaczył Rozkrut - szacunki te są raczej konserwatywne.

Obliczono, że największy udział w pasywnej szarej strefie (44,4 proc.) ma sektor "żywność, napoje, wyroby tytoniowe". "To nie oznacza, że w tym sektorze jest prawie sama szara strefa, ale że ten sektor jest po pierwsze większy niż inne sektory, a po drugie, że w tym sektorze są relatywnie częściej dokonywane płatności gotówkowe" - wyjaśnił Rozkrut.

Wśród potencjalnych działań, które mogłyby ograniczyć pasywną szarą strefę w raporcie wymieniono: obowiązek elektronicznej wypłaty wynagrodzeń (Chorwacja, Słowenia) i transferów rządowych (Dania, Szwecja), np. emerytur; ustalenie progu maksymalnych konsumenckich płatności gotówkowych (Słowacja, Czechy, Bułgaria); obowiązek posiadania kas fiskalnych połączonych online z serwerami fiskusa (Węgry, Serbia, Słowacja); obowiązek posiadania terminali płatniczych (Korea); loterie paragonowe (m.in. Polska, Słowacja), zachęty podatkowe dla konsumentów (Korea), zachęty podatkowe dla sprzedawców (Korea, Urugwaj); podatek od wypłat z bankomatów (Irlandia).

Zdaniem EY przeniesienie na polski grunt obowiązku elektronicznej wypłaty pensji i wynagrodzeń spowodowałoby, że pasywna szara strefa skurczyłaby się o 0,28 proc. PKB (dałoby to budżetowi 886 mln zł), a elektroniczna wypłata emerytur zmniejszyłaby pasywną szarą strefę o 0,59 proc. PKB (1 mld 884 mln zł). Natomiast obowiązek posiadania i korzystania z terminali płatniczych we wszystkich sektorach gospodarki obniżyłby pasywną szarą strefę o 0,79 proc. PKB, a zysk netto dla sektora finansów publicznych wyniósłby 2 mld 259 mln zł.

Natomiast wprowadzenie zachęt podatkowych dla konsumentów (ulga podatkowa w wysokości 1,7 proc. wartości transakcji dokonywanych kartą) zmniejszyłoby pasywną szarą strefę o 3,4 proc. PKB, co przełożyłoby się na zysk netto dla budżetu w wysokości 4 mld 169 mln zł (dochody budżetu byłyby wyższe o prawie 11 mld zł, ale ulga kosztowałaby państwo ponad 6,7 mld zł).

Zgodnie z informacjami Narodowego Banku Polskiego we wtorek obchodzony jest po raz pierwszy w Polsce „Dzień bez płacenia gotówką”. Akcja ta jest elementem paneuropejskiej kampanii „No Cash Day”, która uzyskała patronat Parlamentu Europejskiego. NBP podał, że idea, aby jednego dnia w roku płacić wyłącznie bezgotówkowo, jest zapisana również w Programie Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego w Polsce na lata 2014-2020.

"Obrót bezgotówkowy niesie ze sobą szereg wymiernych korzyści dla wszystkich uczestników rynku płatniczego. Dla gospodarki i państwa oznacza nie tylko istotną redukcję kosztów obsługi płatności, ale także pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy, większą przejrzystość życia gospodarczego oraz niwelowanie szarej strefy. Dla społeczeństwa i indywidualnego konsumenta bezgotówkowe instrumenty płatnicze oznaczają bezpieczeństwo, wygodę użycia oraz oszczędność czasu" – powiedział cytowany w komunikacie dyrektor Departamentu Systemu Płatniczego NBP Adam Tochmański.

Z informacji banku centralnego wynika, że płatności bezgotówkowe w Polsce stanowią jedynie 20 proc. transakcji, podczas gdy w UE ten wskaźnik wynosi 40 proc. Ubankowienie polskiego społeczeństwa, liczone odsetkiem osób dorosłych posiadających rachunek w banku lub spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej, jest szacowane na około 80 proc. (dane Banku Światowego z 2014 r.). Średni poziom ubankowienia w krajach UE wynosi 90 proc.

Liczba kart płatniczych na jednego mieszkańca w Polsce wynosi 0,94, podczas gdy średnio w UE współczynnik ten wynosi 1,5 (najnowsze dostępne dane za 2014 r). W 2014 r. liczba transakcji kartą płatniczą na jednego mieszkańca w Polsce wyniosła 48,7, podczas gdy średnia w UE była na poziomie 93,2, czyli blisko dwukrotnie wyższym.

Polska wyróżnia się natomiast wśród krajów europejskich pod względem popularności kart z funkcją zbliżeniową, które stanowią obecnie 79,8 proc. wszystkich kart w Polsce. NBP podkreśla, że czynnikiem, który znacząco wpłynął ostatnio na rozwój obrotu bezgotówkowego, było ograniczenie jednej z najważniejszych barier w akceptacji kart płatniczych, tj. obniżenie poziomu opłaty interchange w Polsce. Jeszcze w 2012 roku poziom ten był jednym z najwyższych w Europie i sięgał 1,6 proc. wartości transakcji dla karty debetowej.

"Poprzez ustawowe obniżenie do 0,5 proc. od lipca 2014 r., a następnie do 0,2-0,3 proc. od stycznia 2015 r., poziom opłaty interchange spadł do jednego z najniższych w UE" - zaznaczył NBP.(PAP)