Spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Barackiem Obamą podczas szczytu nuklearnego nie było planowane - powiedział w środę minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Jego zdaniem myślenie, że stosunki polsko-amerykańskie "są w jakiejś zapaści, jest po prostu nie na miejscu".

Premier Beata Szydło w środę po południu wyraziła nadzieję, że relacje Polski z USA będą się jeszcze bardziej pogłębiały. "Dla polskiego rządu w tej chwili bardzo ważne są dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi" - powiedziała.

Waszczykowski w TVN24 pytany był m.in. o komentarz do wypowiedzi b. szefa MSZ, lidera PO Grzegorza Schetyny, że prezydent Barack Obama odmówił spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą podczas Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego, który odbędzie się dniach 31 marca i 1 kwietnia w Waszyngtonie. "Niestety pan Grzegorz Schetyna kłamie państwu. Prezydent Obama nie odmówił żadnego spotkania, ponieważ takie spotkanie, jakie ma na myśli pan Grzegorz Schetyna, nigdy nie było planowane" - powiedział minister spraw zagranicznych.

Jak mówił, było wiadomo, że na dużym kongresie międzynarodowym, w którym bierze udział ok. 60 przywódców z całego świata, może dojść tylko do kurtuazyjnych spotkań przy okazji powitania, obiadu itd. "I takie spotkania będą. Natomiast klasyczne spotkania dwustronne są umówione trzy, ponieważ prezydent Obama uznał, że w tej chwili, po załatwieniu sprawy Syrii, Iranu, Kuby, pozostają mu jeszcze do uregulowania kwestie dalekowschodnie. I skoncentrował się na spotkaniach z Chińczykami, Japończykami i Koreańczykami" – wyjaśnił Waszczykowski.

Jego zdaniem "myślenie o tym, że stosunki polsko-amerykańskie są w jakiejś zapaści, jest po prostu nie na miejscu". "Odchodzimy od zapaści, jaka miała miejsce za poprzedniego rządu, kiedy to relacje polsko-amerykańskie poprzedni minister spraw zagranicznych (Radosław Sikorski - PAP) określał terminem murzyńskości" - powiedział szef MSZ. Zaznaczył, że od tamtej pory dialog polsko-amerykański został zintensyfikowany.

Po południu w środę podczas konferencji w Sanoku (Podkarpackie) dziennikarze pytali premier Beatę Szydło, czy w relacjach polsko-amerykańskich odeszliśmy od „murzyńskości” i jak ocenia używanie tego typu zwrotów w polityce.

"To jest zwrot, złota myśl, można by powiedzieć w cudzysłowie, którą sformułował onegdaj były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski - moim zdaniem niefortunna. Natomiast dla polskiego rządu w tej chwili bardzo ważne są dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi i również staramy się nie tylko ze Stanami Zjednoczonymi, ale z innymi naszymi partnerami, sąsiadami, utrzymywać i budować dobre relacje międzynarodowe" - powiedziała szefowa rządu.

Szczególnie w tej chwili - podkreśliła - "kiedy sytuacja międzynarodowa jest bardzo trudna, skomplikowana, to budowanie dobrej relacji jest bardzo ważne - z jednej strony gospodarczej, z drugiej strony bezpieczeństwo, cały kompleks". "Wierzę w to głęboko, że te relacje będą się jeszcze bardziej pogłębiały" - dodała Szydło.

O tę wypowiedź szefa MSZ był też pytany w środę w Waszyngtonie prezydent Andrzej Duda. Na spotkaniu z polskimi dziennikarzami prezydent podkreślił, że on generalnie nie używa tego typu określeń. "Od początku swej prezydentury prowadzę politykę mając na względzie przede wszystkim to, że jesteśmy państwem suwerennym, które ma swoją godność. Zakładam i tak jest, że jesteśmy cenionym partnerem w przestrzeni międzynarodowej także w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego i że mamy wiele argumentów, którymi dzisiaj możemy wspierać nasze dążenie do tego, aby wzmocnić żywotność Sojuszu, a w związku z tym bezpieczeństwo naszego kraju, bezpieczeństwo Europy Środkowo-Wschodniej" - powiedział prezydent.

Waszczykowski był pytany rano w TVN24 także o to, czy nie jest problemem dla Amerykanów sprawa polskiego Trybunału Konstytucyjnego. "Nie jest problemem, jest natomiast elementem pytań o to" - odpowiedział. Według niego pytania te wynikają z tego, iż Amerykanie nie do końca rozumieją, co się w Polsce dzieje, jaki jest program reform.

Na pytanie, czy byłoby mu na rękę, gdyby podczas planowanego na czwartek spotkania doszło do porozumienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z liderami innych partii, bo wtedy pytań było mniej, Waszczykowski odpowiedział: "To nie ma nic wspólnego ze mną. Ja jestem jako przedstawiciel formacji tylko pośrednikiem w relacjach między państwowymi instytucjami a światem zewnętrznym. Jestem takim listonoszem. Za chwilę będzie też wizyta Sekretarza Generalnego Rady Europy pana (Thorbjoerna - PAP) Jaglanda, a potem pana (Fransa - PAP) Timmermansa, wiceszefa Komisji. Będziemy o tym rozmawiać". Jak mówił Waszczykowski w piątek w programie "Świat" TVN24 BiS, Jagland przybędzie do Polski 4 kwietnia, a 5 kwietnia Timmermans.

Szef MSZ był pytany także, czy jego niedawna wizyta na Białorusi i spotkanie z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką było możliwe, ponieważ wcześniej doszło do wymiany szpiegów, odpowiedział: "Nic nie wiem o żadnych szpiegach. Jestem dyplomatą, a nie szefem jakiejkolwiek agencji szpiegowskiej”. Waszczykowski wyjaśnił, że wizyta ta była planowana od kilku miesięcy, a od sześciu lat nie było kontaktów na tak wysokim szczeblu między Polską i Białorusią, co - jego zdaniem - było nienormalną sytuacją.