MSZ Indonezji poinformowało we wtorek, że 10 obywateli tego kraju zostało uprowadzonych przez napastników, którzy zaatakowali holownik i barkę płynące do portu na Filipinach. Porywcze to najprawdopodobniej islamscy ekstremiści.

Z armatorem holownika i barki dwukrotnie skontaktowała się przez telefon, żądając okupu, islamistyczna organizacja separatystyczna Abu Sayyaf, aktywna w południowo-zachodniej części Filipin - przekazał resort spraw zagranicznych w wydanym komunikacie.

Nie wiadomo, kiedy incydent na filipińskich wodach terytorialnych miał miejsce; ustalono jedynie, że po raz pierwszy porywacze skontaktowali się z właścicielem jednostek w sobotę. Armator poinformował już rodziny uprowadzonych.

Podczas incydentu holownik i barka znajdowały się na wodach między Sungai Putting w indonezyjskiej części wyspy Borneo, a portem Batangas w południowej części Filipin. Holownik odnaleziono niedaleko miasta Languyan na południowo-zachodnich Filipinach. Zdaniem indonezyjskiego MSZ przewożąca 7 tys. ton węgla barka jest nadal w rękach porywaczy.

Abu Sayyaf, powiązana z Al-Kaidą grupa znajdująca się na amerykańskiej i filipińskiej liście organizacji terrorystycznych, jest znana z zamachów bombowych, wymuszeń i porwań dla okupu na niestabilnym południu Filipin. Ugrupowanie to walczy o autonomię w kraju, który jest w przeważającej części katolicki.

Filipińskie siły bezpieczeństwa uważają, że Abu Sayyaf odpowiada za uprowadzenie w zeszłym roku dwóch Kanadyjczyków, Norwega, Holendra i Filipinki. W nagraniu zamieszczonym niedawno w internecie islamiści zagrozili, że zabiją zakładników, jeśli do 8 kwietnia nie dostaną za nich okupu. Filipińskie wojsko podkreśla, że nie negocjuje z terrorystami.

Władze Indonezji pomagają rządowi Filipin w wypracowaniu porozumienia pokojowego z tamtejszymi muzułmanami. Wysłani przez Dżakartę żołnierze wchodzą w skład międzynarodowych sił monitorujących przestrzeganie rozejmu między rządem w Manili a rebeliantami.