Liczba ofiar sobotniego zamachu w Stambule wzrosła do pięciu; 35 osób jest rannych - poinformowały lokalne władze. Polski MSZ podał na Twitterze, że według urzędu gubernatora prowincji Stambuł wśród ofiar i rannych nie ma polskich obywateli.

Do zamachu samobójczego doszło w głównej dzielnicy handlowej i turystycznej Stambułu, na Alei Istiklal, szerokim bulwarze, zamkniętym dla ruchu kołowego. Po ataku ulica została zamknięta dla pieszych; na miejsce przyjechały karetki pogotowia i policja.

Najpierw informowano o czterech ofiarach śmiertelnych, ale jedna z ciężko rannych osób zmarła.

Wśród osób, które odniosły obrażenia, jest sześciu Izraelczyków, dwóch Irlandczyków, Islandczyk, Irańczyk, Niemiec i obywatel Dubaju. Sześcioro rannych jest w stanie ciężkim - podaje agencja AFP.

Gubernator Vasip Sahin poinformował, że tureckie władze prowadzą dochodzenie w sprawie zamachu, a pogłoski o atakach w innych miejscach Stambułu są nieprawdziwe.

Jeden ze świadków widział policyjne śmigłowce krążące nad miejscem, gdzie doszło do zamachu. Turecka telewizja pokazywała ujęcia ludzi uciekających z miejsca ataku, do którego na razie nikt się nie przyznał.

Nie dalej jak w ubiegłą niedzielę, 13 marca, doszło do samobójczego zamachu w Ankarze, w którym śmierć poniosło 37 osób, a 120 zostało rannych. Z kolei 17 lutego 29 osób zginęło, a kilkadziesiąt odniosło rany w stolicy Turcji w wybuchu samochodu pułapki. Do obu tych zamachów przyznało się zbrojne ugrupowanie Sokoły Wolności Kurdystanu (TAK), powiązane ze zdelegalizowaną w Turcji Partią Pracujących Kurdystanu (PKK).

"Sokoły Wolności Kurdystanu" działają w południowej Turcji i północnym Iraku. Ugrupowanie to dąży do secesji Kurdystanu. Zdaniem ekspertów pojawienie się "Sokołów Wolności" na scenie politycznej było wynikiem rozłamów w PKK.