Nie tylko Czesław Kiszczak, ale i Wojciech Jaruzelski przechowywał w swoim domu dokumenty wojskowe - pisze "Wprost". Tygodnik powołuje się na relację historyka IPN Piotra Gontarczyka, z której wynika, że były premier i przewodniczący Rady Państwa w czasach PRL miał osobiście usuwać kompromitujące go materiały.

Jak pisze "Wprost", Gontarczyk o nieprawidłowościach dowiedział się w 2007 lub 2008 roku i poinformował o niej ówczesnego szefa IPN, Janusza Kurtykę. Według informacji tygodnika, do sprawy wrócono teraz, gdy w domu Czesława Kiszczaka IPN znalazł materiały dokumentujące współpracę TW Bolka z SB.

"Wprost" pisze, że są poszlaki, jakoby generał Jaruzelski miał wynieść z archiwów część akt dotyczących jego osoby. Z przeprowadzonych kilka miesięcy temu badań Piotra Gontarczyka wynikło, że dokumentację fałszowano, a jej część zniszczono jeszcze w kwietniu 1990 roku, gdy generał był prezydentem RP.

Według historyka, z teczki Jaruzelskiego miały między innymi zniknąć informacje o jego powojennych walkach z podziemiem niepodległościowym. Sfałszowana miała też zostać data przyznania mu Krzyża Walecznych. Generał miał sam nanieść poprawki dotyczące swojego życiorysu - między innymi dopisać, że jego udział w II Wojnie Światowej był dłuższy niż w rzeczywistości i że miał rany wojenne, choć w ankiecie z 1948 roku pisał, że żadnych ran nie doznał. "Analiza grafologiczna potwierdziła, że poprawki naniósł sam generał" - mówi Piotr Gontarczyk.