Jacek Sasin uważa, że ujawnienie tajnych materiałów komunistycznych służb może prowadzić do nowej oceny Trzeciej Rzeczpospolitej. Wśród materiałów, znalezionych w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku, są dokumenty wskazujące na współpracę Lecha Wałęsy z Służbą Bezpieczeństwa.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości powiedział w radiowej Jedynce, że nie wiadomo, czy takie procesy, jak uwłaszczenie nomenklatury, nie wynikały z tego, iż dawni komunistyczni funkcjonariusze mieli materiały kompromitujące solidarnościowych polityków.

Trzeba to zbadać - podkreślił Sasin dodając, że gdyby nie "haki", jakie tajne służby miały na Lecha Wałęsę, to być może żylibyśmy w lepszej Polsce. Poseł PiS nie zgodził się opiniami, że otwarte mówienie o przeszłości Wałęsy jest niszczeniem wizerunku "Solidarności". Dodał, że ważniejsze są działania Wałęsy w latach 90-tych niż w 80-tych, gdy był przywódcą związku.

Sasin powiedział, że najbardziej ma za złe byłemu prezydentowi, iż po 1989 roku nie rozliczył się z przeszłością i hamował przemiany w Polsce. Poseł dodał, że takie pomysły Wałęsy, jak "NATO bis" czy "EWG bis" można tłumaczyć szantażem ze strony byłych funkcjonariuszy komunistycznych służb.