Donald Tusk nie jest zaskoczony odnalezionymi dokumentami w domu Czesława Kiszczaka. IPN potwierdził, że jest tam między innymi teczka pracy Tajnego Współpracownika SB pseudonim Bolek i odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane nazwiskiem Lecha Wałęsy.

Donald Tusk przed rozpoczęciem unijnego szczytu w Brukseli powiedział, że nie traktuje tych dokumentów jako wielkiej sensacji. "Radziłbym maksimum spokoju, zrozumienia i cierpliwej analizy tego, czy naprawdę jest coś nowego" - powiedział polityk. Jego zdaniem, potwierdzono coś "o czym tak naprawdę, może nie zawsze udolnie i przekonująco, mówił Lech Wałęsa".

Były polski premier dodał, że kolejne doniesienia związane z teczkami SB niekorzystnie wpływają na światowy wizerunek Polski oraz ruchu Solidarność. Zaznaczył, że sam Lech Wałęsa nigdy nie ukrywał, że w latach 70-tych miał pewne kontakty i problemy z SB. Zdaniem Donalda Tuska, obecnie najważniejsze jest takie postępowanie, które nie naruszy interesu Polski.

Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował dziś, że zgodnie z opinią eksperta-archiwisty ujawnione dokumenty są oryginalne. Znaleziono wśród nich między innymi odręczne, podpisane pseudonimem „Bolek”, pokwitowania odbioru pieniędzy. W teczce pracy tajnego współpracownika, liczącej 279 kart, w oryginalnych okładkach, znajdują się liczne doniesienia tajnego współpracownika pseudonim „Bolek” oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z tajnym współpracownikiem pseudonim „Bolek”. Część doniesień pisana jest odręcznie i podpisana pseudonimem „Bolek”. Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują okres lat 1970-1976.