Rząd da koncernom więcej czasu na przeprowadzenie inwestycji związanych z wejściem w życie unijnej dyrektywy tytoniowej.
Powstający już od ponad 1,5 roku w Ministerstwie Zdrowia projekt ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych (ma ona wdrożyć przepisy unijnej dyrektywy) nabiera ostatecznych kształtów i ma trafić pod obrady Rady Ministrów. Według naszych informacji w najnowszej wersji dokumentu (z 18 stycznia br.) uwzględniony został najważniejszy postulat Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, branży tytoniowej oraz Polskiej Izby Handlu. Chodzi o datę przeprowadzenia zmian w zakładach – została ona przesunięta z 20 maja 2016 r. na 28 lutego 2017 r.
– Od wielu miesięcy alarmowaliśmy, że ze względu na opóźnienia w procesie legislacyjnym nie ma już realnych możliwości dostosowania polskich fabryk do wcześniejszego terminu. Teraz najważniejsze jest, żeby ten kompromisowy projekt w najbliższy wtorek został zaakceptowany przez Radę Ministrów – tłumaczy Magdalena Włodarczyk, dyrektor Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego.
Producenci od samego początku mówili, że potrzebują przynajmniej roku na przeprowadzenie koniecznych inwestycji. Dyrektywa tytoniowa nakazuje drukowanie na opakowaniach papierosów obrazkowo-tekstowych ostrzeżeń. Znikną niektóre gatunki, np. papierosy smakowe. Zmiany przepisów nastąpią we wszystkich krajach Unii, a polskie fabryki sprzedają 70 proc. na eksport, w dużej części właśnie na Stary Kontynent, co oznacza konieczność przestawienia praktycznie całej produkcji. Dyrektywa oznacza więc dla koncernów rewolucję. Zamówienie potrzebnych urządzeń do fabryk nie jest możliwe z dnia na dzień. Wytwarzają je na świecie tylko trzy firmy. Wszystkie są obłożone zleceniami. Po dostawie potrzeba jeszcze tygodni na przetestowanie nowych maszyn i ich zgranie z już działającymi.
Z wydłużenia czasu na inwestycje u producentów zadowoleni są też plantatorzy tytoniu oraz handlowcy. Ci pierwsi obawiali się, że wraz z wstrzymaniem produkcji w zakładach tytoniowych, na skutek niedostosowania produkcji do nowych wytycznych narzuconych dyrektywą, zostaną wstrzymane zamówienia na ich tytoń ze strony koncernów. Taka sytuacja mogłaby się skończyć dla wielu likwidacją upraw.
W przypadku handlu natomiast istniała groźba braku napływu towaru do sprzedaży. Tymczasem w małych sklepach wyroby tytoniowe mają nawet 40-proc. udział w obrotach. – Najpierw wyprzedane zostałyby zapasy sklepowe, a potem koncernowe. Wreszcie półki zaczęłyby świecić pustkami, co skłoniłoby konsumentów do kupowania papierosów na czarnym rynku. Dlatego uważam, że to krok w dobrym kierunku. Miejmy tylko nadzieję, że nie skończy się na deklaracjach, czyli projekt znajdzie akceptację rządu – dodaje Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.
Branża handlowa wnioskowała również o ujednolicenie terminu wycofania z obrotu wyrobów tytoniowych w starych opakowaniach z dniem rozpoczęcia produkcji w nowych. Tak się jednak na razie nie stało. W projekcie wciąż widnieje data 20 maja 2016 r., czyli pierwotnie zakładana. Handel tłumaczył swój postulat tym, że zgodnie z ustawą akcyzową papierosy z banderolą z zeszłego roku mogą się znajdować w obrocie do końca lutego następnego roku. – Utrzymanie terminu bez zmian spowoduje więcej zamieszania i pracy u handlowców – dodaje Maciej Ptaszyński.