W czwartek po południu Sejm ma rozpatrzeć sprawozdanie komisji sejmowej ws. projektu nowelizacji kilkunastu ustaw regulujących zasady pobierania przez służby billingów oraz prowadzenia kontroli operacyjnej.

Komisja rekomenduje przyjęcie wszystkich poprawek rządu - m.in., że służby mogą pozyskiwać tylko te dane telekomunikacyjne, pocztowe lub internetowe, które nie stanowią treści danego przekazu (na pozyskanie treści musi się zgodzić sąd). Inna poprawka rządu stanowi, że jeśli służby uzyskają informacje będące tajemnicą obrończą lub spowiedzi, to będą one natychmiast niszczone przez służby. W przypadku innych tajemnic zawodowych (np. dziennikarskiej czy lekarskiej) to sąd decydowałby, czy będą mogły być one wykorzystane w postępowaniu, czy też zniszczone. Ponadto rząd był za zwolnieniem małych przedsiębiorców telekomunikacyjnych z wymogu zapewniania na ich koszt urządzeń pozwalających służbom na dostęp do informacji.

W głosowaniu nie zyskały poparcia poprawki PO, które będą ponowione jako wnioski mniejszości na forum Sejmu. Nie przeszła np. poprawka PO, by z projektu usunąć możliwość sięgania przez służby po dane internetowe, a zarazem by dookreślić, o jakie konkretne dane służby mogą wnosić do operatorów. PiS argumentowało, że od dawna służby mogą po nie sięgać, a projekt poddaje to kontroli sądu i zezwala na niszczenie danych zbędnych. "Nie robimy zamachu na internet" - mówili posłowie PiS. PO replikowała, że projekt daje możliwość sięgania po te dane nie tylko na potrzeby konkretnych postępowań, ale także np. dla "zapobiegania" przestępstwom, oraz drogą online (a nie na pisemny wniosek, jak jest dziś).

Przepadła też poprawka PO, by od decyzji sądu o zgodzie na wykorzystanie w postępowaniu karnym materiałów służb zawierających tajemnicę zawodową radcy lub adwokata mogła się odwołać osoba, której tajemnicę uchylono (projekt daje to prawo tylko prokuraturze). "Tu chodzi o fazę postępowania operacyjnego, które jest niejawne; byłoby niedorzecznością zawiadamiać o tym osobę podsłuchiwaną" - mówił zastępca koordynatora ds. służb Maciej Wąsik.

Komisja poparła poprawkę, aby zapisać, że szef policji nie "może prowadzić", ale "prowadzi" centralny rejestr wniosków ws. kontroli operacyjnej.

Kontrola operacyjna to dziś podsłuch, przegląd korespondencji i przesyłek (na co zgodę wyraża sąd). Dane telekomunikacyjne to informacje, czyj jest numer telefonu komórkowego, wykazy połączeń, dane o lokalizacji telefonu oraz numer IP komputera. Służby sięgają dziś po nie w każdej niemal sprawie, bez względu na wagę przestępstwa (sąd dziś tego nie kontroluje).

Według projektu kontrola operacyjna ma polegać na: podsłuchu; podglądzie osób w "pomieszczeniach, środkach transportu lub miejscach innych niż publiczne"; kontroli korespondencji (w tym elektronicznej); kontroli przesyłek; uzyskiwaniu danych z "informatycznych nośników danych, telekomunikacyjnych urządzeń końcowych, systemów informatycznych i teleinformatycznych". Łączny okres kontroli nie może przekroczyć 18 miesięcy (nie dotyczy to kontrwywiadu).

Projekt wprowadza zasadę, że właściwy sąd okręgowy miałby prawo do kontroli post factum pozyskiwania danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych. Uprawnione organy raz na pół roku przekazywałyby do sądu odpowiednie sprawozdania. Sąd mógłby zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych. Minister sprawiedliwości przedstawiałby co roku Sejmowi i Senatowi informację o przetwarzaniu danych oraz wynikach prowadzonych kontroli.

Mimo że TK postulował skrócenie okresu przechowywania billingów, w projekcie utrzymano ustawowy 12 miesięczny. PiS uzasadnia to potrzebą pracy analitycznej przy poważnych przestępstwach szpiegowskich, terrorystycznych czy gangsterskich. Dane, które w ocenie prokuratora nie mają znaczenia dla postępowania karnego, mają podlegać niezwłocznemu zniszczeniu.

W I czytaniu projektu w grudniu 2015 r. tylko klub PiS opowiedział się za dalszymi pracami. Cała opozycja krytykowała go jako zagrażający prawom obywatelskim i pozwalający na swobodną inwigilację internetu. Podkreślano, że projekt wprowadza pojęcie "danych internetowych" - chodzi m.in. o informacje o rozpoczęciu i zakończeniu transmisji internetowej, a także o zakresie każdorazowego korzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną. Wnioskodawcy i rząd odpierali te zarzuty.

Zastrzeżenia do projektu wyrażali: RPO, GIODO, Krajowa Rada Sądownictwa, Rada ds. Cyfryzacji, Biuro Analiz Sejmowych, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacji Panoptykon. Postulowano m.in., by billingi można było pobierać tylko przy najpoważniejszych przestępstwach; by kontrola pobieranych danych była uprzednia, a nie tylko następcza; by jednostka była post factum informowana, że była inwigilowana oraz by powołać odrębny organ kontrolujący tajne służby.

W podkomisji najwięcej sporów wywołała sprawa danych internetowych. PO chciała wykreślenia zapisów na ich temat. Służby już dawno mają możliwość pobierania danych internetowych na podstawie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną - odparł zastępca koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik (PiS). Dodał, że projekt PiS wprowadza zaś kontrolę sądu nad ich pobieraniem oraz niszczenie danych zbędnych dla postępowania.

Posłowie PO zwracali uwagę, że obecnie o dane internetowe służby występują do operatorów na piśmie, a wnioski takie są bardzo rzadkie. "Chcecie przemienić szczelinę w potok" - mówił przedstawicielom PiS Krzysztof Brejza (PO). Przedstawiciele RPO i organizacji pozarządowych podnosili, że nie będzie realnej kontroli sądów nad dostępem do danych internetowych. Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon mówił, że projekt zmienia sposób ich uzyskiwania - zamiast pisemnego wystąpienia do operatorów, będzie możliwość zdalnego dostępu przez bezpieczne połączenie internetowe.

Koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński (PiS) podkreślał, że sięganie przez służby po billingi za uprzednią zgodą sądu sparaliżowałoby służby i sądy. Wąsik był przeciwny zasadzie, że służby mogą sięgać po dane telekomunikacyjne i internetowe jedynie wówczas, gdy inne środki okazały się bezskuteczne.

PiS podkreśla, że w projekcie ogranicza się służby specjalne, bo nie przewiduje on żadnych dodatkowych uprawnień dla służb. Wąsik tłumaczył: "Rząd PO-PSL zostawił tę sprawę nam, dlatego jest to pilny projekt poselski, a nie rządowy, bo na początku lutego służby stracą prawo zbierania billingów oraz kontroli operacyjnej". Zakwestionowane przez TK przepisy przestają obowiązywać 6 lutego. Nowela ma wejść w życie 7 lutego.