To nie była katastrofa naturalna - wynika ze wstępnych ustaleń śledczych badających przyczyny osunięcia się ziemi na południu Chin. W wyniku zdarzenia, do którego doszło w ubiegłą niedzielę, zginęło co najmniej 7 osób, a ponad 70 uznaje się za zaginione. Do tej pory ratownikom udało się odnaleźć tylko jedną żywą osobę.

Gigantyczna lawina ziemi, błota i kamieni całkowicie zasypała bądź zniszczyła 33 budynki jednej z dzielnic przemysłowych Shenzhen. Wysłani przez chińskie władze centralne na miejsce zdarzenia eksperci orzekli, że nie była to katastrofa naturalna. Powyżej zasypanego miejsca znajdowało się bowiem składowisko odpadów budowlanych, które prawdopodobnie nie było należycie zabezpieczone. Według chińskich mediów, do osunięcia miała doprowadzić nielegalnie utworzona 100-metrowa hałda ziemi, która została podmyta przez padające deszcze.

O niebezpieczeństwie katastrofy budowlanej w tym miejscu alarmowano już kilka miesięcy wcześniej. We wrześniu tego roku lokalne władze ostrzegały właściciela terenu, że jego pozwolenie na prowadzenie składowiska, wygasło.