Zarządca kenijskich lotnisk twierdzi, że na pokładzie samolotu Air France była bomba. Maszyna lecąca z Port Louis na Mauritiusie do Paryża została zawrócona i lądowała awaryjnie w Mombasie po tym jak w toalecie załoga znalazła podejrzany przedmiot.

O tym, że była to bomba informują władze kenijskich portów lotniczych. "Kenijskie siły bezpieczeństwa udaremniły zamach bombowy na pokładzie samolotu Air France. (...) Ładunek wybuchowy został przeniesiony w bezpieczne miejsce poza terenem lotniska" - czytamy w komunikacie na facebookowym profilu kenijskich portach lotniczych.

Boeingiem 777 leciało 459 pasażerów i 14 członków załogi. Wszystkich ewakuowano. Zapewniono im też tymczasowy nocleg w Mombasie, część z nich jest przesłuchiwana. Jak poinformował szef MSW Kenii Joseph Nkaisser, władze Kenii współpracują w tej sprawie z władzami Francji i Mauritiusu.