Jeden z polityków PiS może stanąć przed Trybunałem Stanu. Powód? Złamanie Konstytucji RP w zakresie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej, osiągania korzyści z majątku Skarbu Państwa oraz nabywania tego majątku.

Jedna z prokuratur bada, czy przy wyborze parlamentarzysty doszło do popełnienia przestępstwa. Polityk, zasiadając w ławach parlamentarnych, był jednocześnie wspólnikiem spółki, która nabyła majątek od Skarbu Państwa. Nowa firma wygrywała przetargi na zamówienia publiczne. Eksperci są zgodni, że sprawa jest zagmatwana i powinna stać się przedmiotem analizy TS. Sankcja? Nawet odebranie mandatu. - Trzeba umieć wybrać: albo polityka, albo biznes – komentuje jeden z ekspertów.

O którego polityka chodzi? Odpowiedź już jutro w Dzienniku Gazecie Prawnej.