Wybieg dla modelek ubranych w zakrwawione futra i martwy lis. Takich akcentów użyła fundacja Viva, która protestowała dziś w Warszawie przeciwko hodowaniu i zabijaniu zwierząt dla futer.

Mikołaj Jastrzębski z fundacji przekonywał, że futra to wciąż duży problem, chociaż jego zdaniem w XXI wieku nie powinno być na nie miejsca. "Jesteśmy tu po to, by przypomnieć, że futra nie rosną na drzewach. Z produkcją każdego futra wiąże się cierpienie i śmierć wielu zwierzą. To bardzo krwawa moda" - mówił.

Martyna Sobótka z Vivy mówi, że każdy z nas może przeciwstawić się zabijaniu zwierząt dla futra. Wystarczy nie kupować futrzanych produktów. "Przede wszystkim nie należy kupować futer i zwracać uwagę czy odzież, którą kupujemy nie ma futrzanych dodatków. Bardzo często futrami obszywa się kaptury, rękawy, doczepia się je jako breloczki. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie są to skrawki futer - zwierzęta zabija się po to, by robić takie dodatki" - tłumaczy.

Fundacja Viva podejmuje szereg akcji na rzecz zwierząt. M.in. dąży do tego, by w Polsce wprowadzono całkowity zakaz hodowli zwierząt z przeznaczeniem na futra. Zbiera w tej sprawie podpisy pod petycją. Fundacja prowadzi też szeroko zakrojoną akcję informacyjną skierowaną do różnych grup społecznych. Właśnie przygotowuje pierwszy pełnometrażowy film o przemyśle futrzarskim zatytułowany "Jutro będzie futro". Ma być on pokazywany m.in. w szkołach.

Według fundacji w Polsce rocznie zabijanych jest około 7 milionów zwierząt z przeznaczeniem na futra. Podobne demonstracje obyły się w 10 polskich miastach.