Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas czwartkowego wywiadu dla Polsat News powiedział, że Trybunał Konstytucyjny stał się organem politycznym, który nie reprezentuje wszystkich opcji sejmowych.

"Nie można się zgodzić na to, by konstytucja była łamana w imię interesów jakiejś grupy, partii czy - można powiedzieć szerzej - establishmentu (...). Chodzi także o to, by skład Trybunału był bardziej zróżnicowany i oddawał różne opcje, jakie występują w naszym społeczeństwie" - podkreślił.

"Kadencje tych, którzy byli dotychczas sędziami Trybunału Konstytucyjnego, nawet te najwcześniej się kończące, kończyły się w momencie, kiedy nowy Sejm był już wybrany, był znany jego skład personalny i jego skład polityczny. Można powiedzieć, że były to decyzje już nie legitymizowane przez wolę suwerena, czyli wolę narodu. W związku z tym te decyzje trzeba było uznać za prawnie bezskuteczne i to właśnie uczyniono" - powiedział Kaczyński.

"A że to budzi opory - trzeba byłoby się odwołać do kontekstu politycznego całego przedsięwzięcia. Do faktu, że przez osiem lat - a kadencja sędziów trwa dziewięć i są wybierani w różnych terminach - wybierano sędziów tylko z jednej opcji. Skoro wybór jest przez Sejm, te opcje są faktem. Trybunał Konstytucyjny, gdyby uznać wybór tych pięciu sędziów, składałby się z 14 osób jednej opcji i tylko jednej (...) z drugiej opcji" - przekonywał prezes PiS.

(Wyboru pięciu nowych sędziów Trybunału Sejm dokonał 8 października, na miejsce trzech sędziów, których kadencje upływały 6 listopada oraz dwojga kończących kadencję 2 i 8 grudnia - PAP).

Jak podkreślił Kaczyński, "na pewno należałoby się zastanowić nad sposobem powoływania TK". "Żeby nie był, jak dziś, instytucją polityczną, a po tych ośmiu latach, powiem wprost: to jest instytucja po prostu partyjna, niestety została upartyjniona. Nic nie stało na przeszkodzie temu, by byli wybierani członkowie Trybunału Konstytucyjnego z różnych opcji w ciągu tych ośmiu lat. Ale nie został wybrany ani jeden z naszej opcji, chociaż reprezentowaliśmy przez cały czas bardzo poważną część społeczeństwa" - mówił.

"Czy dobrą jest sytuacja, gdy dwóch sędziów Trybunału - ludzi często wybitnych jako prawnicy, ale często też dosyć przypadkowych - może zmienić wolę parlamentu, który z kolei wymienia wolę narodu?" - pytał, podkreślając jednocześnie, że PiS nie kwestionuje trójpodziału władzy. "My tylko uważamy, że państwo demokratyczne nie jest zespołem korporacji państwowych, które są niezależne od mechanizmu demokratycznego" - dodał.

W nocy ze środy na czwartek Sejm głosami PiS i Kukiz'15 przyjął uchwały stwierdzające, że wybór w październiku, jeszcze w poprzedniej kadencji, pięciu sędziów Trybunału nie miał mocy prawnej. Również w nocy ze środy na czwartek Sejm zmienił swój regulamin. Zmiana pozwala marszałkowi Sejmu na ustalenie terminu na składanie wniosków ws. kandydatur na sędziów Trybunału Konstytucyjnego w przypadkach nieopisanych dotąd w regulaminie.

W czwartek, po posiedzeniu Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów poinformowano, że Sejm zajmie się wyborem nowych sędziów TK na posiedzeniu, zaplanowanym na 2-3 grudnia.

3 grudnia Trybunał ma zająć się wnioskiem o zbadanie konstytucyjności ustawy o TK z czerwca 2015 r., na mocy której wybrano w październiku pięciu sędziów. Wniosek ten pierwotnie złożyło PiS, później go wycofało, a ostatecznie złożyli go posłowie PO i PSL. Natomiast 9 grudnia TK ma zbadać skargi na nowelizację ustawy o TK autorstwa PiS, złożone przez PO, RPO i KRS. Nowelizacja ta ma wejść w życie 5 grudnia, czyli już po planowanym wyborze pięciu sędziów.

Szef klubu PO Sławomir Neumann ocenił, że wybór nowych sędziów TK na posiedzeniu w przyszłym tygodniu, to "drugi akt dramatu i dalsze łamanie konstytucji".

PO nie wzięła udziału w nocnym głosowaniu nad uchwałami stwierdzającymi, że październikowy wybór sędziów TK nie miał mocy prawnej - według PO - PiS w tej sprawie łamie demokratyczne, konstytucyjne standardy.