Brytyjski premier David Cameron poświęcił dziś prawie 3 godziny na przekonywanie Izby Gmin do podjęcia bombardowań Państwa Islamskiego w Syrii. Musiał odpierać lawinę wątpliwości, które wynikły z nieprzewidzianych konsekwencji wcześniejszych brytyjskich interwencji - w Afganistanie, Iraku i Libii. Debatę nad bombardowaniami ISIS w Syrii otworzył Lider Partii Pracy, Jeremy Corbyn stawiając zasadnicze pytanie, czy wzmocnią one czy osłabią bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii.

Inni posłowie pytali, czy w ślad za samolotami nie znajdą się w Syrii też brytyjscy żołnierze? Czy interwencja przeciw Państwu Islamskiemu nie przerodzi się z czasem w walkę z reżimem prezydenta Asada? Co zrobić po pokonaniu ISIS i czy w miejsce jednej zbrodniczej organizacji nie pojawi się nowa? Czy na zatłoczonym niebie nad Syrią nie grozi konflikt z Rosją? I czy bombardowania nie dotkną ludności cywilnej, pogłębiając jej cierpienia i problem uchodźczy?

David Cameron uspokajał posłów, mówiąc, że rozumie ich wątpliwości. Ale jego zdaniem to, że strategia jest skomplikowana i zajmie wiele czasu, nie oznacza, że jest zła i że nie poskutkuje. Brytyjski premier Cameron chciałby poddać ją pod głosowanie w przyszłym tygodniu.