NATO solidarne z Turcją, ale apeluje o spokój i zmniejszenie napięć. Oświadczenie opublikowano po nadzwyczajnym spotkaniu ambasadorów Sojuszu w Brukseli.

Naradę zwołano po porannym zestrzeleniu rosyjskiego bombowca Su-24 przez tureckie samoloty na pograniczu syryjskim. Ankara mówi, że naruszona została jej przestrzeń powietrzna, Moskwa zaprzecza. Polskie Radio dowiedziało się nieoficjalnie, że kilku sojuszników miało wątpliwości co do samej decyzji o zestrzeleniu.

Na spotkaniu za zamkniętymi drzwiami pojawiły się głosy, że Turcja mogła wykazać się większą cierpliwością i samoloty zamiast strzelać, mogły eskortować rosyjski bombowiec. Ale - jak powiedział Polskiemu Radiu jeden z dyplomatów - to były jedyne wątpliwości. Nikt nie kwestionował prawa Turcji do obrony i do integralności terytorialnej. Nie było też wątpliwości, że to Rosja naruszyła przestrzeń powietrzną, co zresztą potwierdził na konferencji szef Sojuszu Jens Stoltenberg. "Informacje, które otrzymaliśmy od kilku sojuszników są zbieżne z przebiegiem wydarzeń, które zaprezentowała Turcja" - powiedział sekretarz generalny. Ale ponieważ nikt w NATO nie jest zainteresowany eskalacją napięć, stąd apel o spokój i rozwagę. Szef Sojuszu podkreślił natomiast, że wiele razy wyrażał zaniepokojenie naruszaniem przez Rosję przestrzeni powietrznej Turcji.

Stoltenberg przypomniał też Moskwie, że wspólnym wrogiem w Syrii jest tak zwane Państwo Islamskie. Jednak celem większości rosyjskich nalotów nie są pozycje dżihadystów - za co Moskwa była już krytykowana w przeszłości przez NATO.