Żołnierze z ostrą bronią na ulicach, dodatkowi agenci służb specjalnych i zakaz zgromadzeń - tak wygląda Paryż w ponad tydzień po zamachach terrorystycznych. Władze nie wykluczają możliwości kolejnych zamachów, a w kraju obowiązuje stan wyjątkowy.

Mimo upływu czasu, w Paryżu wciąż nie odwołano nadzwyczajnych środków ostrożności. Ważnych miejsc takich jak gmachy rządu, budynków użyteczności publicznej, ale i meczetów pilnują żołnierze z ostrą bronią. Na ulicach jest też więcej policjantów. W sumie w całym kraju zmobilizowano 115 tysięcy funkcjonariuszy.

Francuski minister obrony Jean-Yves Le Drian ostrzegł, że w kraju istnieje zagrożenie atakiem bronią chemiczną, choć przyznał, że nie byłoby łatwo przeprowadzić takiego zamachu. O możliwości ataku bronią biologiczną i chemiczną mówił niedawno premier Manuel Valls, a do centrów kryzysowych trafiły dodatkowe maski ochronne.

We Francji obowiązuje stan wyjątkowy, a w regionie paryskim dodatkowo zakaz zgromadzeń. Po południu w Lyonie spodziewany jest marsz przeciwko terroryzmowi. Podobny marsz przeszedł wczoraj ulicami Tuluzy.
W zamachach sprzed tygodnia zginęło 129 osób, a ponad 400 zostało rannych. Do ataków przyznało się Państwo Islamskie. Większość zamachowców zginęła na miejscu.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Wojciech Cegielski, Paryż/ab