Przed ostatecznym głosowaniem zmian w ustawie o TK posłowie PO, PSL i Nowoczesnej opuścili salę posiedzeń. Szef klubu Nowoczesnej Ryszard Petru powiedział dziennikarzom po głosowaniu, że - jego zdaniem - sytuacja jest wyjątkowa, ponieważ w ciągu półtora dnia przechodzi w Sejmie zasadnicza zmiana ustawy o Trybunale Konstytucyjnym bez jakichkolwiek możliwości rozmowy i ekspertyz.

"To, że PO kilka tygodni temu dokonała w pewnym sensie nadużycia prawa i powołała pięciu sędziów, zamiast trzech, nie znaczy, że Prawo i Sprawiedliwość ma prawo mścić się na polskim prawodawstwie, w tym momencie robi skok na TK" - powiedział Petru.

Podkreślił, że przedstawiciele Nowoczesnej wyszli z głosowania na znak protestu. "Nasze dotychczasowe wszelkie apele o rozsądek, o danie możliwości sprawdzenia, czy to wszystko jest zgodne z konstytucją, nie były uwzględniane" - przekonywał lider Nowoczesnej.

"Premier Beata Szydło wczoraj mówiła o tym, że musi być demokracja, że oczekuje współpracy, tu nie było żadnej chęci współpracy" - ocenił Petru.

Zaznaczył przy tym, że jego ugrupowanie jest wstrząśnięte sposobem procedowania. "Wczoraj skok na służby specjalne, ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, teraz jest skok na Trybunał Konstytucyjny" - mówił Petru.

"Mam wrażenie, że Jarosław Kaczyński sprawdza granice wytrzymałości polskiej demokracji i patrzy, kiedy te szwy pękną. W moim przekonaniu one już pękają, ale ważne, żeby Polacy to zrozumieli, że coś jest nie tak. Miało być normalnie, a jest +po bandzie+" - podkreślił lider Nowoczesnej.

Kamila Gasiuk-Pihowicz, która reprezentowała klub Nowoczesnej w trakcie sejmowej debaty nad projektem nowelizacji ustawy o TK, dodała, że po zmianach wprowadzonych przez PiS członkowie TK "teraz na pewno będą wybrani przez jedną partię". "Główny aspekt sędziów TK - ich niezależność, nie będzie zagwarantowana. Będą to sędziowie jednej partii" - powiedziała posłanka Nowoczesnej.