Myślę, że nam, ludziom prawicy, bliżej jest do „Gazety Wyborczej” niż do radykalnych narodowców. Warto pamiętać, że „Gazeta Wyborcza”, pełniąca u nas, z braku lewicy, rolę lewicopodobną, wspomogła nacjonalistów, atakując ich tak zmyślnie, aby cała Polska dowiedziała się o środowisku żyjącym kiedyś na marginesie polskiej polityki.
I warto nie tracić z oczu, że prawicy, która w Polsce istnieje tak bardzo, że aż trzeba doprecyzować, iż chodzi o prawicę z PiS, środowiska gorliwie „narodowe” dają alibi. Proszę, my to nic, ale tamci, narodowcy, to ho, ho, ho. Na dodatek radykałowie przecierają szlak, krzycząc o niechybnie islamskiej przyszłości Polski, co napędza głosów przy urnach jedynej dużej partii prawicy. Mającej możliwość zatamowania milionów fanatyczek w hidżabach i poganiających ich brodatych chłopakach z ISIS...
Krótko mówiąc, wszyscy zadowoleni. Niesłusznie. Tak się bowiem złożyło w Polsce, że wspólnym wysiłkiem naprawdę wyhodowano polski Prawy Sektor. Prawica, ta mejnstrimowa, z PiS, lekceważy problem. Lata, właściwie wszystkie lata od 1989 r., uodporniły polskiego prawicowca na przekaz sunący utartą koleiną: My, światli Europejczycy, bijemy na trwogę, bo dzięki naszemu wykształceniu oraz moralnej wrażliwości jako jedyni widzimy Prawdziwą Potworność prawicowo-katolicko-narodowo-antyreformatorskiego Ciemnogrodu i z wyżyn naszej wspaniałości walimy na odlew. Żaden chwyt nie jest w tej walce haniebny, rozumie się, bo to walka o dobro ze złem.
Ponieważ ten schemat wpływowe media zastosowały wobec Porozumienia Centrum, Prawa i Sprawiedliwości, Lecha Kaczyńskiego oraz właśnie naprawdę faszyzującej, naprawdę skłonnej do przemocy i naprawdę ksenofobicznej prawicy „narodowej”, nic dziwnego, że każdy chyba prawicowiec odczuwa jakąś więź z kopanymi „jak zawsze” i „przez tych, co zawsze”. To jednak chorobliwe, chociaż pojmowalne. Patrioci w kominiarkach na głowie są anty-PiS-em w porównywalnym stopniu, jak anty-Czerską i wspólnie przez PiS i Czerską powinni być z powrotem zepchnięci na margines.
Dziennik Gazeta Prawna