Rosyjscy eksperci wciąż nie potwierdzają, że przyczyną katastrofy lotniczej w Egipcie był zamach. Jak informuje agencja Interfax, na miejsce tragedii przybyli śledczy z Rosji, Niemiec i Francji, którzy pomogą egipskim kolegom zbadać szczątki maszyny. Airbus linii „Kogałymavia” rozbił się na Półwyspie Synaj. W wypadku zginęły 224 osoby.

Oficjalnie rosyjskie władze twierdzą, że każda wersja jest możliwa i dopóki nie będzie jednoznacznej opinii organów prowadzących śledztwo, doniesienia na temat zamachu będą traktowane jak „niesprawdzone informacje”.

Tymczasem brytyjscy i amerykańscy specjaliści, powołując się na dane wywiadowcze przekonują, że „na 90 procent rosyjski samolot został wysadzony przez terrorystów”. Kreml nie zlekceważył tych opinii i wysłał do Egiptu przedstawicieli swoich służb, którzy sprawdzają poziom bezpieczeństwa tamtejszych portów lotniczych. W piątek prezydent Władimir Putin podjął decyzję o zawieszeniu wszystkich lotów nad Morze Czerwone. Drugą dobę trwa ewakuacja prawie 80 tysięcy Rosjan wypoczywających w egipskich kurortach. Na razie do kraju wróciło 11 tysięcy osób.

W związku z taką sytuacją widmo bankructwa zawisło nad wieloma rosyjskimi biurami podróży. Wicepremier Arkadij Dworkowicz zapowiedział, że rząd przygotuje plan pomocy najbardziej stratnym firmom turystycznym.