Rosyjscy politycy chcą międzynarodowego śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy Airbusa. W ich opinii, udział ekspertów z różnych krajów przyczyni się do wzrostu zaufania między Moskwą a Zachodem.

Agencja Ria Novosti powołując się na źródła w Kairze twierdzi, że na szczątkach samolotu nie stwierdzono śladów materiałów wybuchowych, co wykluczałoby zamach terrorystyczny.
Rosyjscy politycy i politolodzy opowiadają się za udziałem w śledztwie międzynarodowych ekspertów. Szef Centrum Informacji Europejskiej w Moskwie Nikołaj Topornin powiedział Polskiemu Radiu, że w ten sposób zostanie podwyższony poziom zaufania między Rosją a Zachodem.


Tymczasem z Egiptu docierają sprzeczne informacje na temat czarnych skrzynek rozbitego samolotu. Agencja Reuters twierdzi, że odczytano już niektóre dane z rejestratorów. Mają one wskazywać, że załoga nie wzywała pomocy i nic nie sugeruje, żeby w maszynę uderzył jakiś obiekt z zewnątrz. Natomiast Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej przekonuje, że cokolwiek o przyczynach tragedii będzie można powiedzieć dopiero po odczytaniu zapisów z czarnych skrzynek. Jednocześnie szef Rosyjskiej Agencji Lotniczej Aleksandr Nieradźko dał do zrozumienia, że na razie nikt nie odczytywał danych z rejestratorów. Ich rozszyfrowanie rozpocznie się w Egipcie, bądź we Francji w siedzibie koncernu Airbus, dopiero gdy do Kairu przylecą wszyscy zainteresowani śledztwem w sprawie przyczyn katastrofy.

Samolot rosyjskich linii lotniczych "Kogałymavia" rozbił się w sobotę na półwyspie Synaj w Egipcie. Zginęły 224 osoby. Na miejscu tragedii wciąż odnajdywane są ciała ofiar. Kierownictwo linii zapewnia, że samolot był sprawny technicznie i sugeruje, że przyczyną katastrofy były "czynniki zewnętrzne".