Upublicznienie listy nazwisk z 1991 roku przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Zbigniewa Girzyńskiego jest nieprawidłowe - uważa Andrzej Milczanowski.

Poseł i historyk upublicznił dokumenty, przygotowane w 1991 roku w Urzędzie Ochrony Państwa pod kierownictwem Andrzeja Milczanowskiego. Na listach odtajnionych przez ABW znajdują się nazwiska ówczesnych kandydatów na posłów i senatorów oraz informacje, kto z nich współpracował z tajnymi służbami PRL-u.

Andrzej Milczanowski w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową bardzo negatywnie ocenił działania ABW i Girzyńskiego. Były szef UOP tłumaczy, że polecił stworzyć taki dokument dla wewnętrznych potrzeb Urzędu, bez jakiegokolwiek zamiaru przekazywania tych komukolwiek na "zewnątrz". Podkreśla, że stworzenie listy wynikało z potrzeby zabezpieczenia państwa.

Jego zdaniem, szef Urzędu Ochrony Państwa, musi wiedzieć kto z osób kandydujących do parlamentu współpracował lub nie z tajnymi służbami PRL-u, "trzeba wiedzieć z kim się ma do czynienia, jeśli się odpowiada za bezpieczeństwo państwa" - zakończył.

Zdaniem Milczanowskiego, ujawnione dokumenty mają wartość historyczną i nie będą miały wpływu na obecną sytuację polityczną.

Zbigniew Girzyński zamieścił w internecie tylko nazwiska osób, które zostały posłami i senatorami, pozostałe dokumenty znajdują się w zbiorze ogólnym Instytutu Pamięci Narodowej. Przypomina, że wśród parlamentarzystów z 1991 roku część miała za sobą współpracę z komunistycznymi służbami. "Ta lista pokazuje kto zachował się przyzwoicie"- dodał.