Marszałek Senatu krytykuje partyjnych krytyków Ewy Kopacz. Część z nich, w tym Radosław Sikorski, sugeruje, by ustąpiła ze stanowiska przewodniczącej Platformy Obywatelskiej, ponosząc jednoosobową odpowiedzialność za przegrane wybory parlamentarne.

W dniu pierwszego posiedzenia nowo wybranego Sejmu, Rada Krajowa PO ma ustalić kalendarz wyborów władz wszystkich szczebli partii. Weryfikacja dotyczy także Ewy Kopacz, która ponownie ma kandydować na przewodniczącą. Zdaniem Bogdana Borusewicza, wielu jej krytyków powinno "uderzyć się we własne piersi". Tym bardziej, że - jak mówił w radiowej Jedynce- premier pracowała ciężko przez całą kampanię, często na pograniczu ludzkich możliwości. "Często ciężej od wielu kolegów i koleżanek z partii" - podkreślił marszałek Senatu.

Zdaniem Bogdana Borusewicza, jedną z przyczyn porażki PO była afera taśmowa, a zwłaszcza język jej uczestników. Marszałek ujawnił, że on sam nigdy nie był w restauracji "Sowa i Przyjaciele", gdzie nagrywano bohaterów afery - mimo że był kilkakrotnie zapraszany. "Nie lubię takich spędów" - mówił. Był natomiast parę razy w "Amber Roomie" - innym miejscu nagrań polityków - ale, jak podkreśla, uczestniczył wyłącznie w oficjalnych spotkaniach z zagranicznymi politykami.

W niedzielnych wyborach parlamentarnych na Platformę zagłosowało niewiele ponad 24 procent wyborców, co dało jej 138 mandatów w Sejmie. PiS ma w nim 235 posłów, co oznacza, że może rządzić samodzielnie.