Bez przełomu, ale z deklaracją większego zrozumienia dla rozwiedzionych. Biskupi przyjęli dokument końcowy synodu o rodzinie w Kościele i świecie współczesnym. By zaczął obowiązywać, musi go jeszcze podpisać papież.

Biskupi wzywają do większej wyrozumiałości dla rozwodników, którzy nie postępują zgodnie z nauczaniem Kościoła. Księża mają im pomagać zrozumieć powagę sytuacji, ale tam, gdzie dojdzie się do przekonania, że konkretna osoba nie ponosi odpowiedzialności za swoją sytuację, zostanie jej udzielona zgoda na przystępowanie do sakramentów, w tym do komunii. Ten zapis przeszedł zaledwie jednym głosem.

Jak podkreśla arcybiskup Henryk Hoser, żadnych zmian w nauce Kościoła nie ma. "Nie pojawiło się nic ponad to, co już wcześniej zaproponował Jan Paweł II. Niektórzy uważają, że to rozeznawanie da możliwości stosowania wyjątków, ale tak nie będzie" - uważa arcybiskup. Wyjątki w Kościele są stosowane, ale tylko w Prawie Kanonicznym, tymczasem to jest nauczanie samego Jezusa. "Bez podpisu papieża przyjęty przez biskupów dokument to jeszcze nie nauka Kościoła" - podkreśla arcybiskup. Liczy on na to, że papież wydając ten akt doprecyzuje kwestie rozeznawania sytuacji rozwiedzionych.

Sam Franciszek przyznał, że podczas synodu nie znaleziono wyczerpujących rozwiązań dla wszystkich trudności i wątpliwości, które są wyzwaniem i zagrożeniem dla rodziny. O 10:00 papież będzie przewodniczył w Watykanie mszy na zakończenie tego zgromadzenia.