Podzielmy NFZ na fundusze, które ze sobą konkurują. Zmieńmy Kartę nauczyciela, dyrektor dostanie prawo zwolnienia złego pedagoga, a zatrudnienia dobrego. Zmieńmy prawo podatkowe, żeby nie było kombinowania na VAT - mówi w wywiadzie dla DGP Ryszard Petru, szef Nowoczesnej.
Po co chce pan do Sejmu?
Z powodu ludzi, których wkurza ten bezwład, permanentny PO-PiS i wybór mniejszego zła. Przez lata byłem ekspertem, ale to, co mówiłem, nie było brane pod uwagę przez polityków. To nie USA, gdzie tego typu osoby mogą mieć wpływ na rzeczywistość. Tu wszyscy mówią: to, co pan opowiada, jest niepopularne. Dziś, kiedy powstało nowego ugrupowanie, okazało się, że jest grupa społeczna mająca poglądy podobne do moich, a która nie jest reprezentowana w Sejmie.
Nie jest duża. Ma pan pewność, że wejdzie pan do Sejmu?
Jestem przekonany, że tak. Chciałbym, aby wynik był dwucyfrowy. Około 20 proc. Polaków myśli tak, jak my.
Do tej pory na pana nie głosowali, czemu mieliby to zrobić?
Bo Platforma zawiodła. Oni wcześniej głosowali na Platformę, a ta nie realizowała większości tych rzeczy, które obiecywała.
Nie boi się pan, że klub rozbiegnie się panu po wyborach?
Wyciągnąłem wnioski z błędów popełnionych przez Palikota. Osobiście dobierałem jedynki na listach. Przeprowadziłem normalną rekrutację, kandydaci przysyłali swoje CV. Sprawdzaliśmy, czy ktoś nie jest politycznym skoczkiem i czy daje perspektywę stałości i stabilności poglądów. Były osoby, które się świetnie sprzedawały, ale np. zaliczyły kilka partii lub były zbyt lewicowe gospodarczo czy nietolerancyjne. Te odrzucałem.
To Nowoczesna jest bardziej przedsiębiorstwem niż partią zrzeszającą ludzi dla idei.
Tych ludzi najpierw trzeba sprawdzić. Zresztą, jaką ideowość ma PO? A jaką PiS? Nasze zaplecze to ludzie aktywni zawodowo, wkurzeni na to, jak działa państwo, mali i średni przedsiębiorcy, nauczyciele, pielęgniarki, lekarze, prawnicy, przedstawiciele wolnych zawodów, studenci. My nie jesteśmy partią klasową. Okazało się, że mamy najwięcej kobiet na jedynkach, choć to nie była celowa polityka. Światopoglądowo jesteśmy za rozdziałem państwa od Kościoła, za in vitro, związkami partnerskimi, ale nie robimy z tego wielkiej sprawy.
Nowoczesna będzie odświeżoną Platformą?
Nie, to inne czasy. W PO byli ludzie, którzy mówili wolnościowe frazesy, ale nie wierzyli w nie, np. że powinny być niższe podatki czy KRUS powinien być zlikwidowany. Obiecywali przejrzyste prawo, a dziś urzędy skarbowe ścigają ludzi, którzy nie złamali prawa.
Czyli Nowoczesna to tratwa nie dla PO, ale dla jej elektoratu?
Nasze zaplecze to nie tylko zawiedzeni wyborcy PO. Jak wynika z badań, popiera nas 20 proc. wyborców Pawła Kukiza z I tury, duża grupa, która chce realnej zmiany, a nie gadania a tym, co było, czy wyboru mniejszego zła. Chcemy mieć konstruktywną modernistyczną ofertę.
Do tego trzeba mieć większość.
Zobaczymy, jaki będzie układ. Jestem przekonany, że po wyborach PO zmieni przywódcę, nie wiem, czy będziemy się mogli porozumieć co do minimum programowego. Dziś trzymają się polityki, jaką prowadzili Rostowski i Bielecki. Na taki wariant nie pójdę.
Na razie sondaże pokazują, że PiS wygra. Będzie rządził?
Nie, nie będzie miał większości.
Ale to oznacza, że powstanie szeroka koalicja przeciwko PiS-owi, czyli że musiałby się pan porozumieć z Nowacką i Piechocińskim.
Z Nowacką bym się dogadał, ale widzę problemy, by dogadać się z tymi, którzy stoją z nią: Millerem i Palikotem, a szczególnie z Kołodką. Trudno się dogadać z człowiekiem, który nie słucha. A to on wprowadził podatek liniowy dla przedsiębiorców, który teraz krytykuje.
Możliwy jest alians z PiS?
To bardzo mało prawdopodobne, byśmy znaleźli wspólnotę gospodarczą. Ale jeśli nastąpiłoby obalenie Jarosława Kaczyńskiego i PiS podzieliłby się na dwie grupy...
Paweł Kukiz może być dla pana partnerem?
On jest nieprzewidywalny. Nawet nie wie, kogo ma na listach. Jeśli chodzi o politykę, to jest tylko i wyłącznie burzycielem. Ludzie głosowali na niego, bo chcieli zmiany, ale on sam nie wie, czego chce. Rząd to analiza i podejmowanie trudnych decyzji, a nie koncert.
Jak reagujecie na zmasowane uderzenia ze strony innych opcji politycznych: ataki hakerskie, zagłuszanie konferencji prasowych itp.?
Siłą spokoju, my mamy w ręku konkretne propozycje dla Polski, a oni odpustowe trąbki. A bezprawne uzyskanie dostępu do skrzynki mailowej jednego z naszych współpracowników to przestępstwo. Tą sprawą zajmują się już organy.
Wasze hasło: „Urządźmy Polskę lepiej za te same pieniądze”.
Mamy na przykład NFZ, który jest monopolistą. Podzielmy go na fundusze, które ze sobą konkurują. To spowoduje większy wybór, obniżkę cen, więc skończy się na przykład problem sztucznych hospitalizacji. Zmieńmy Kartę nauczyciela, dyrektor dostanie prawo zwolnienia złego, a zatrudnienia dobrego albo dania mu podwyżki w ramach funduszu płac.
Zmieńmy prawo podatkowe, żeby nie było kombinowania na VAT, trzeba ujednolicić stawki. Wprowadźmy centralny rejestr VAT i konta, na które będzie VAT odprowadzany, to nie będzie przekrętów na tzw. słupy.
Dwie pierwsze kwestie miała załatwić PO. Nie była w stanie?
Nie chciała.
„3 razy 16” to nie powielenie pomysłu PO „3 razy 15”?
Nie patrzę na to, co kto proponował w przeszłości, tylko co jest dobre. Nie ma lepszych rzeczy niż prostota, przewidywalność, jasność, uczciwość.
Na podatku 16 proc. najwięcej zyskują najlepiej zarabiający?
Nie, bo wielu z nich i tak nie płaci podatków w Polsce. A większość prowadzących działalność gospodarczą jest na liniowym podatku i jeszcze może odliczać VAT. Paradoksalnie zyskują ci mniej zarabiający. Bo nie widzimy drugiego efektu: niższa stawka VAT od obecnej podstawowej to także niższe koszty ogrzewania w mieszkaniach, transportu. Koszty transportu są w każdym towarze, więc ceny spadną. Osoba biedna nie prowadzi działalności, więc nie może odliczyć VAT. Moje rozwiązanie jest lepsze i bardziej sprawiedliwe.
Co z finansami publicznymi?
Zreformować. Chodzi o to, by osoby bogate nie dostawały, tak jak teraz, szerokiego wsparcia państwa. Dzisiaj jest tak, że 15 mld zł publicznych pieniędzy w różnej formie, m.in. ulg, trafia do bogatszej połowy społeczeństwa.
Finanse publiczne powinny być bardziej elastyczne, stąd postulat zmian w Karcie nauczyciela. Nie może być tak, że ponad 70 proc. wydatków budżetowych jest sztywnych. Karta to jedno działanie, likwidacja NFZ drugie. A trzecie: przestańmy dotować nierentowne przemysły, m.in. kopalnie, do których trafiło 3 mld zł.
Jaką ma pan wizję polityki zagranicznej?
Ważna jest silna pozycja Polski w UE. Polityka Jarosława Kaczyńskiego, który pojedzie i wszystkich lub się na wszystkich obrazi, nie jest skuteczna. Ale nie jest też skuteczna polityka wyjazdów wyłącznie po pieniądze. Skuteczni będziemy my. Musimy być aktywni i proponować rozwiązania korzystne dla nas i UE. Janusz Lewandowski był lepszym komisarzem niż Donald Tusk szefem Rady. Na obu funkcjach można zgłaszać projekty dobre dla nas i dla Polski.