Poseł Jarosław Gromadzki zszedł z mównicy sejmowej. Nie stawiał oporu, choć towarzyszyła mu Straż Marszałkowska.

Poseł niezrzeszony wszedł na mównicę, chcąc w imieniu partii Zbigniewa Stonogi przedstawić informację o rzekomych nadużyciach wyborczych. Oświadczył, że nie zejdzie z niej, dopóki nie zostanie wysłuchany. Marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska poleciła mu opuszczenie mównicy, po czym zarządziła 5-minutową przerwę w obradach. Gdy poseł nadal okupował trybunę, marszałek wykluczyła go z obrad.

Po incydencie poseł powiedział, że został "zgwałcony moralnie i złamany". Dodał, że zablokował mównicę, aby zwrócić uwagę na nieprawidłowości przy rejestrowaniu list poparcia dla partii. W Sejmie pojawił się też Zbigniew Stonoga, który zasugerował, że zebrane przez Stonogę Partię Polską podpisy zostały sfałszowane. Listy podpisów nie zostały zarejestrowane, przez co partia nie zgłosiła ich we wszystkich okręgach wyborczych.

Jarosław Gromadzki kandydował do Sejmu z Ruchu Palikota. W grudniu zeszłego roku objął mandat poselski po Robercie Biedroniu, który został prezydentem Słupska. Wszedł do klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale po pół roku z niego wystąpił, współtworząc Stonogę Partię Polską.